Związek Ukraińców chce klas z nauką ukraińskiego w Bielsku Podlaskim
Przewodniczący Związku dr Andrzej Artemiuk poinformował, że w I klasie szkoły podstawowej byłoby to 24 dzieci, w IV klasie podstawówki - 12 osób, zaś w I klasie gimnazjum - 11. Działacze Związku podkreślają, że takie klasy dodatkowo służyłyby też integracji społeczności i poprawiły warunki podtrzymywania tożsamości narodowej, kulturowej i językowej, bo obecnie zajęcia z ukraińskiego odbywają się w tzw. grupach międzyoddziałowych, często późno po południu, czy w tzw. okienkach między lekcjami. Związek swoje stanowisko opiera na rozporządzeniu MEN z listopada 2007 roku, które umożliwia tworzenie oddziałów z dodatkową nauką języka ukraińskiego jako języka mniejszości.
Kuratorium oświaty w Białymstoku również przyznaje, że w świetle obowiązującego prawa rodzice uczniów i Związek mają prawo domagać się utworzenia oddziałów z dodatkową nauką ukraińskiego, bo liczba dzieci zgłoszonych do każdego z nich jest większa niż 7 (o takiej minimalnej liczbie uczniów mówi rozporządzenie MEN - red.). W wydanym oświadczeniu działacze Związku piszą, że sprawa, która "z punktu widzenia obowiązującego prawa powinna być formalnością, urosła do rangi poważnego problemu". "Psuje to wizerunek miasta oraz atmosferę współpracy panującą dotychczas w Bielsku" - uważają działacze organizacji.
Związek otrzymał odpowiedź od władz Bielska Podlaskiego. Według samorządu, "niezasadne" jest tworzenie oddziałów szkolnych liczących 11-12 osób. "Informuję, że zgodnie z wytycznymi przesłanymi do szkół, dla których organem prowadzącym jest miasto Bielsk Podlaski, oddziały klasowe winny liczyć nie mniej niż 26 uczniów" - napisał w odpowiedzi w imieniu władz miasta zastępca prezydenta Bielska Podlaskiego Jan Radkiewicz.
Związek uważa za "niezrozumiałe" przywoływanie przez władze Bielska Podlaskiego argumentów finansowych przeciwko tworzeniu takich klas, gdyż - jak napisali w oświadczeniu - nauczanie języka mniejszości narodowej związane jest ze zwiększeniem subwencji oświatowej otrzymywanej przez miasto na każdego ucznia uczącego się takiego języka. "Używanie takich +argumentów+ jest wprowadzaniem w błąd opinii publicznej lub świadczy o braku wiedzy o mechanizmach finansowania oświaty" - uważają działacze mniejszości ukraińskiej.
Zastępca burmistrza Bielska Podlaskiego Jan Radkiewicz powiedział w poniedziałek PAP, że władze miasta nie są przeciwne nauce języka ukraińskiego. Poinformował, że 24 dzieci w I klasie szkoły podstawowej tworzy oddział w tej szkole, który jest wpisany w arkuszu organizacyjnym placówki w nowym roku szkolnym. - Nie ma problemu, taka klasa jest - powiedział Radkiewicz. Przyznał, że problem jest w IV klasie podstawówki i I gimnazjum. "Przecież nie będziemy robili klasy na 11 czy 12 osób, podczas gdy druga równoległa klasa będzie miała 30 osób. Bo coś tu jest nie w porządku z tymi proporcjami" - powiedział Radkiewicz.
Dlatego samorząd chce dzieci uczące się ukraińskiego włączyć do klas, które w sumie będą liczyły np. 24-26 osób. Dzieci byłyby "zgrupowane", co pozwałoby zorganizować im naukę języka ukraińskiego. - Albo uczą się godzinę wcześniej, albo godzinę później. One są zgrupowane w jednym oddziale, a nie rozrzucone po kilku, jak to było do tej pory - tłumaczył. Radkiewicz poinformował, że taka odpowiedź będzie wysłana do organizacji. Pytany o interpretację prawną rozporządzenia MEN przez Związek Ukraińców Podlasia, uznał ją za "oczywiste nieporozumienie". Zapewnił, że samorząd ma dwie jednoznaczne opinie prawne w tej sprawie i powołuje klasy zgodnie z tym dokumentem.
pap, ps