Gwiazda szwedzkiej lekkoatletyki nie żyje
Bjoern Richard Bruch był największą gwiazdą szwedzkiej lekkoatletyki w latach 70. nie tylko z powodu osiąganych wyników, lecz kontrowersyjnego zachowania na arenach sportowych i poza nimi. Podczas występów ważący 140 kilogramów i mierzący 199 centymetrów dyskobol lubił szokować i przebierał się za klowna, jaskiniowca z maczugą, Tarzana i gladiatora. Startował w rzucie dyskiem i pchnięciu kulą w meloniku, cylindrze czy w indiańskim pióropuszu.
Poza sportem wystąpił w wielu filmach fabularnych, zarówno dla dzieci jak i... pornograficznych. Znany był z wyjątkowo rozrywkowego trybu życia i w swoim czasie nazywany był "szwedzkim królem nocnych klubów". Nagrywał płyty jako wokalista i wydal książkę autobiograficzną pt. "Walka gladiatora".
Karierę zakończył w 1985 roku po uderzeniu w twarz podczas zawodów kierownika szwedzkiej reprezentacji i w efekcie wykluczenia z niej. Po latach przyznał otwarcie, że stosował na ogromną skale sterydy anaboliczne i eksperymentował z "najróżniejszymi specyfikami", lecz podkreślał, że wtedy nie były zakazane. Później poświęcił się walce z dopingiem i podczas prelekcji opowiadał o szkodach na zdrowiu, które wyrządza stosowanie zabronionych środków, podając siebie jako przykład. Z powodu zaangażowania przeciw przemytowi i handlowi sterydami był celem ataku bombowego.
"W latach 70. Bruch był najczęściej opisywaną osobą w Szwecji i częściej fotografowany niż sam król. To był największy szwedzki playboy korzystający maksymalnie z życia i sławy. Potrafił dzień przed zawodami zjeść 1,5-kilogramowy befsztyk, popijać butelką wódki, a później wygrywać. Na zawody w Szwecji przychodziły tysiące widzów głównie po to, aby obejrzeć wielki show w jego wykonaniu" - napisał dziennik "Aftonbladet".
pap, ps