"Polska potrzebuje lewicy, która wie o co jej chodzi"
Dodano:
- Istnieje wystarczająca liczba problemów społecznych w Polsce, by lewicowa reprezentacja miała kogo reprezentować na scenie politycznej. Niestety, zdemoralizowani przez sondażomanię przywykliśmy sądzić, że ludzie mają określone stanowisko w zasadniczych sprawach i partie powinny za tym podążać - ubolewa lider środowiska "Krytyki politycznej" Sławomir Sierakowski w rozmowie z "Polską The Times".
- Politycy są od przekonywania ludzi do swoich racji, a nie do ulegania społecznym nastrojom. Dobry polityk to ten, który umie zmieniać poglądy ludzi, czemu służyć ma właśnie debata publiczna, parlament, media, a nie je odczytywać za pomocą sondaży - przekonuje Sierakowski. Jego zdaniem Polacy potrzebują dziś "zwykłej, spójnej ideowo lewicy". - Lewica, która umiałaby stanąć naprawdę po stronie słabszych, ale także przekonać tych, którzy znajdują się w lepszej sytuacji, że warto być solidarnym z radzącymi sobie gorzej, mogłaby zapewnić udział w modernizacji i godnym życiu znacznie szerszej liczbie Polaków niż obecnie. Gdyby zarazem potrafiła przekonywać, że warto otwierać prawo obyczajowe na nowe podmioty, które ujawniły się - jak kobiety pragnące równego statusu albo mniejszości seksualne - po upadku komunizmu, Polska stałaby się wreszcie częścią Europy - dodaje.
Zdaniem Sierakowskiego ludziom dzisiejszego SLD brakuje "pewności, że o coś im naprawdę chodzi". - Mogę nawet przyznać, że Leszka Millera uważam za całkiem ideowego człowieka, a z pewnością nie jest pustym karierowiczem. Problem polega tylko na tym, że swoje pomysły polityczne kształtował wtedy, gdy SLD miał tyle kompleksów wynikających z grzesznej przeszłości, że nigdy nie zdobył się na ustanowienie własnej tożsamości programowej. Stąd te podatki liniowe i inne dziwaczne poglądy w głowie polityka z partii z lewicą w nazwie - tłumaczy.
"Polska The Times", arb
Zdaniem Sierakowskiego ludziom dzisiejszego SLD brakuje "pewności, że o coś im naprawdę chodzi". - Mogę nawet przyznać, że Leszka Millera uważam za całkiem ideowego człowieka, a z pewnością nie jest pustym karierowiczem. Problem polega tylko na tym, że swoje pomysły polityczne kształtował wtedy, gdy SLD miał tyle kompleksów wynikających z grzesznej przeszłości, że nigdy nie zdobył się na ustanowienie własnej tożsamości programowej. Stąd te podatki liniowe i inne dziwaczne poglądy w głowie polityka z partii z lewicą w nazwie - tłumaczy.
"Polska The Times", arb