Między Arafatem a Szaronem (aktl.)

Dodano:
Sekretarz stanu USA Colin Powell spotkał się w niedzielę najpierw z przywódcą Autonomii Palestyńskiej Jaserem Arafatem, a potem z premierem Izraela Arielem Szaronem.
Powell nazwał spotkanie z Arafatem "pożytecznym i konstruktywnym", choć nie przyniosło postępu w kwestii zawieszenia broni. Po trzygodzinnych rozmowach Arafat nie wyszedł do dziennikarzy, zaś Powell powiedział tylko, że na spotkaniu dokonano "wymiany wielu pomysłów i omówiono kroki, które mogą przynieść postęp".
Pierwotnie miało się ono odbyć w sobotę, ale przeszkodził temu piątkowy samobójczy zamach bombowy w Jerozolimie, w którym zginęło sześcioro Izraelczyków. Jako warunek przybycia do Ramallah Powell postawił potępienie tego zamachu przez Arafata, co też uzyskał.
Jeszcze przed spotkaniem mówiło się, że Powell najprawdopodobniej będzie naciskać na Arafata, by ogłosił on zawieszenie broni w trwającej już półtora roku intifadzie, obfitującej w krwawe zamachy, prowokujące ataki odwetowe Izraela.
Podczas piątkowych rozmów z premierem Izraela Arielem Szaronem sekretarz stanu nie uzyskał z jego strony żadnych obietnic w sprawie rychłego zakończenia izraelskiej akcji wojskowej na Zachodnim Brzegu. Według strony izraelskiej, akcja ta potrwa aż do  ostatecznego zniszczenia "infrastruktury terrorystycznej". Szaron zdecydowanie skrytykował jako "poważny błąd" ideę rozmów z Arafatem.

W niedzielę wieczorem Powell spotkał się z premierem Izraela Arielem Szaronem w jednym z hoteli w Tel Awiwie. Oczekuje się, że sekretarz stanu zrelacjonuje szefowi rządu izraelskiego przebieg swoich rozmów z Arafatem i będzie kontynuował starania o doprowadzenie do zawieszenia broni.
Popołudniowe spotkanie Powella z Szaronem nie przyniosło rozstrzygnięcia w sprawie terminu wycofania sił izraelskich z Zachodniego Brzegu Jordanu - poinformował wieczorem przedstawiciel władz izraelskich.
Wg niewymienionego z nazwiska źródła, premier Izraela powiedział po kolejnych rozmowach z amerykańskim sekretarzem stanu, że armia izraelska nie wycofa się z palestyńskich terenów na Zachodnim Brzegu Jordanu dopóki nie zakończy operacji.

Premier Izraela powtórzył w niedzielę, po kolejnym spotkaniu z sekretarzem stanu USA, że Powell poparł jego koncepcję zorganizowania "regionalnej konferencji pokojowej pod auspicjami Stanów Zjednoczonych". Szaron powtórzył też, że armia izraelska opuści tereny palestyńskie po zakończeniu operacji i nie podał konkretnego terminu.
"Powiedziałem (Powellowi), że jesteśmy gotowi na regionalną konferencję z udziałem przedstawicieli kilku krajów - Izraela, Egiptu, Arabii Saudyjskiej, Jordanii, Maroka i Palestyńczyków" - poinformował Szaron, dodając, że lista uczestników nie musi być ograniczona do tych, których wymienił. "Gospodarzem takiej konferencji byłyby USA. Koncepcja ta jest do przyjęcia dla Stanów Zjednoczonych" - dodał premier Izraela.
Szaron kilkakrotnie występował ostatnio z taką propozycją, po raz pierwszy przed szczytem arabskim w Bejrucie w zeszłym miesiącu. Nie ma na razie oficjalnego potwierdzenia, że USA zaakceptowały taką koncepcję.
Palestyński negocjator Sajeb Erekat powiedział Reutersowi, że koncepcja Szarona jest "stratą czasu" i że nie ma alternatywy dla planu pokojowego, przyjętego na szczycie w Bejrucie. "Jeśli Szaron chce rozmawiać o pokoju, może zaakceptować arabską inicjatywę pokojową" - podkreślił Erekat.

Przedstawiciele Departamentu Stanu USA i Autonomii Palestyńskiej spotkają się jutro, żeby rozmawiać o zawieszeniu broni na Bliskim Wschodzie - poinformował w niedzielę zastępca sekretarza stanu Richard Armitage.
Poniedziałkowe spotkanie ma być kontynuacją rozmów, które w niedzielę sekretarz stanu USA Colin Powell przeprowadził z przywódcą Palestyńczyków Jaserem Arafatem w Ramallah. "Przede wszystkim potrzebne jest zawieszenie broni i właśnie to personel sekretarza stanu spróbuje jutro wypracować" - powiedział Armitage w telewizji CBS.
Biały Dom uznał, że niedzielne spotkanie Powella z Arafatem było pożyteczne i wyraził nadzieję, że przyczyni się ono do pokoju na Bliskim Wschodzie. Waszyngton oczekuje też, że Egipt, Jordania i Arabia Saudyjska pomogą w wypracowaniu trwałego rozwiązania pokojowego.

Libańskie władze poinformowały w niedzielę, że sekretarz stanu USA Colin Powell przyjedzie w poniedziałek na kilka godzin do Bejrutu, mimo że wcześniej nie planował tej wizyty. Podczas pobytu Powell ma rozmawiać z prezydentem Emile Lahudem i innymi członkami władz.
Gdy ogłaszano trasę bliskowschodniej podróży Powella, Liban i Syria, która ma w Libanie wielkie wpływy, pozostały poza listą odwiedzanych miejsc, co wywołało rozgoryczenie Bejrutu, że nie został uwzględniony w konsultacjach na temat procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie.
Ostatnio wzrosło napięcie na granicy izraelsko-libańskiej. Bojownicy Hezbollahu, popierani przez Syrię i Iran, zintensyfikowali działania na farmach Szeba w odpowiedzi na izraelską inwazję na palestyńskie miasta. Izrael ostrzegł Liban i Syrię, że nie będzie tolerował ataków Hezbollahu i izraelskie lotnictwo w odpowiedzi na kolejny atak zaatakowało pozycje Hezbollahu w południowym Libanie.
Izrael okupuje farmy Szeba i cały region Wzgórz Golan od 1967 roku. ONZ uznaje farmy Szeba za terytorium syryjskie, lecz roszczenia wobec tego terytorium wysuwa również Liban.
Administracja prezydenta Busha obawia się, że konflikt izraelsko-palestyński może się rozszerzyć na Liban.

em, IrP, pap

Czytaj też: Powell spotka się z Arafatem
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...