Waszyngton popiera Ban Ki Muna
Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła rezolucję pozwalająca NATO na utworzenie strefy zakazu lotów wojskowych w Libii i użycie siły w celu obrony tamtejszej ludności cywilnej przed atakami wojsk reżimu Kadafiego.
Ban Ki Mun, były minister spraw zagranicznych Korei Południowej, który jest sekretarzem generalnym ONZ od stycznia 2007 r., ogłosił w poniedziałek, że będzie się ubiegał o wybór na drugą kadencję.
Oficjalnie decydują o tym wszystkie kraje członkowskie w głosowaniu na forum Zgromadzenia Ogólnego NZ, ale w praktyce rozstrzygający głos należy do pięciu mocarstw - stałych członków Rady Bezpieczeństwa, w tym do USA.
W przeszłości sekretarze generalni ONZ bywali często w konflikcie z Waszyngtonem, zwłaszcza gdy Kongres i Biały Dom były pod władzą Republikanów.
Poprzednik Ban Ki Muna, Kofi Annan, potępił inwazję na Irak jako nielegalną. Sprzeciw USA przyczynił się w latach 90. do nieprzedłużenia kadencji innego sekretarza generalnego Butrosa Butrosa-Ghalego.
Reelekcję Ban Ki Muna uważa się obecnie za przesądzoną. Mocarstwa zachodnie wyraziły mu uznanie za głośne poparcie "Arabskiej wiosny" i lobbing na rzecz rezolucji w sprawie Libii. Ban oświadczył w poniedziałek, że jednym z jego największych priorytetów jest "popieranie praw człowieka i sprawiedliwości na arenie międzynarodowej".
Krytycy wypominają mu jednak, że wbrew tej deklaracji pozostaje bierny w sprawie łamania praw człowieka w Chinach. Na spotkaniu z chińskim prezydentem Hu Jintao Ban Ki Mun nie poruszył tematu uwięzienia chińskiego dysydenta, laureata Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo.
pap, ps