"CBA nie uprawia polityki"

Senatorowie pytali o dwa przypadki zatrzymania działaczy samorządowych przed wyborami lokalnymi jesienią 2010 r. Zdaniem Wojtunika działania CBA w obu wypadkach to przykład skuteczności, bo w tych sprawach już są gotowe akty oskarżenia. Szef CBA dodał, że udało się podczas ubiegłorocznej kampanii uniknąć "wplecenia CBA w kontekst polityczny". - Niezależnie od - subiektywnie przeze mnie postrzeganych - wystąpień byłych funkcjonariuszy CBA, komentowania tego, co robimy i prezentowania różnych informacji, które nie powinny być prezentowane na forum publicznym, mam nadzieję, że uda nam się w tej kampanii wyborczej nie zaangażować, czy nie być wykorzystanym czy wplecionym w kontekst polityczny - podkreślił Wojtunik.
Odpowiadając na pytania senatorów, wiele miejsca poświęcił informowaniu opinii publicznej o działaniach CBA. Zapewnił, że Biuro próbuje zmieniać politykę medialną. - Chciałbym, żeby działania CBA po pierwsze nie deprecjonowały, nie stygmatyzowały, nie wskazywały złych środowisk, mówieniem o tym, że lekarze czy policjanci są skorumpowani - podkreślił. I dodał, że gdy w ubiegłym roku funkcjonariusze Biura zatrzymali komendanta wojewódzkiego straży pożarnej w Lublinie, "zrobiono wszystko, aby nie pokazać tego człowieka i jego munduru w telewizji". - Nigdy nie wyjdę przed budynek CBA i nie powiem, że mam wiedzę porażającą - podkreślił Wojtunik. - To jest nieetyczne, nielegalne i jest nadużyciem, jest niemoralne. Nie mógłbym później spać - dodał. Zaznaczył też, że stara się nie reagować na "zaczepki" poprzedniego kierownictwa Biura. - Słyszałem o tym, że zwolniłem agenta Tomka ze względów politycznych. Mniemanie o sobie agenta, który myśli, że premier zadzwonił do mnie, żeby zwolnić jakiegoś agenta, jest pewnym przerysowaniem jego pozycji i sytuacji - ironizował.
Pytany, co było pozytywnego w CBA za czasów jego poprzednika - Mariusza Kamińskiego, Wojtunik powiedział, że największym sukcesem były te działania, o których nie słyszała opinia publiczna. - Problemem CBA jest to, że zaprezentowano kilka spraw, które gdyby nie były w mediach, to nawet porażki procesowe, nie byłyby porażkami, bo nikt by o tym nie wiedział - mówił. - Jeżeli się pokazuje zdjęcia operacyjne w mediach, to trzeba się liczyć z tym, że za chwilę będzie pytanie, co się stało później w procesie - dodał.
PAP, arb