Litewska ambasador: stosunki z Polską nie są tragiczne...
- Przede wszystkim weźmy traktat polsko-litewski z 1994 roku i przejdźmy punkt po punkcie. Zobaczmy, co obiecaliśmy, a czego nie zrobiliśmy. Bądźmy biedni, ale sprawiedliwi. Zacznijmy od siebie. Bądźmy uczciwi względem siebie - zaapelowała litewska ambasador.
Tymczasem komitet spraw zagranicznych Sejmu Litwy przygotowuje memorandum w sprawie stosunków polsko-litewskich. W dokumencie mają być wyszczególnione problemy dwustronne i przedstawione sposoby ich rozstrzygnięcia. - Zastanawialiśmy się dzisiaj, co można by było zrobić, żeby te stosunki, tak jak kiedyś, były stabilnie dobre - powiedział po posiedzeniu sejmowego komitetu spraw zagranicznych jego przewodniczący, poseł Emanuelis Zingeris. Poseł oświadczył, że "napięcie między obu sąsiadami jest widoczne, a zadaniem polityków jest nie rozdawanie obietnic, lecz poszukiwanie konkretnych sposobów rozstrzygnięcia istniejących problemów". Przyznał też, że kolejne litewskie rządy wiele obiecały i obietnic tych nie spełniły. - Można by było wydać osobny katalog tych obietnic, ale teraz czas na konkretne czyny, które być może nie wszystkim się spodobają - podkreślił Zingeris.
Zdaniem litewskiego posła "należy być krytycznym nie tylko względem kogoś, ale też względem siebie". - Powinniśmy pokonać istniejące przeszkody - stwierdził. Zingeris z satysfakcją podkreślił, że podczas posiedzenia komitetu nie usłyszał żadnej radykalnej wypowiedzi. - Nie było nikogo, kto oskarżałby obecny rząd polski o jakąś skrajność. Innymi słowy, nie jesteśmy na ścieżce wojny między Litwą a Polską - relacjonował.
PAP, arb