Indonezja skazała radykalnego duchownego
"Nie stwarzajcie problemów"
W dniu ogłoszenia wyroku przed sądem w indonezyjskiej stolicy zgromadziło się ok. 300 zwolenników Baszira. Prokuratorzy żądali dla duchownego kary dożywotniego więzienia. "Allahu Akbar" (Bóg jest wielki) - wykrzykiwali zwolennicy Baszira, wymachując pięściami. Niektórzy nieśli transparenty z napisem: "Uwolnić duchownego Abu Bakara Baszira! Nie stwarzajcie problemów!".
"Indonezja walczy z islamem"
W Dżakarcie wprowadzono zaostrzone środki bezpieczeństwa. W pobliżu trybunału rozmieszczono ok. 3 tys. policjantów, a na dachach pobliskich budynków - snajperów. W tym tygodniu w internecie pojawiły się ostrzeżenia, że po ogłoszeniu wyroku jednocześnie w 36 miejscach w Indonezji zdetonowane zostaną bomby. Przed ogłoszeniem wyroku Baszir powiedział dziennikarzom, że jego proces to przykład walki z islamem. - To walka między obrońcami islamu a obrońcami zła. Teraz Indonezja walczy z islamem - stwierdził.
Walka po Bali
Zamieszkany przez 237 mln ludzi kraj podjął zdecydowane kroki w walce z terroryzmem od czasu zamachu na Bali, w którym zginęło ponad 200 ludzi, w tym polska dziennikarka Beata Pawlak. Odpowiedzialnością za przeprowadzenie jednego z najkrwawszych zamachów bombowych w Indonezji obarczono powiązane z Al-Kaidą ugrupowanie terrorystyczne Dżimah Islamija. Podejrzewa się, że jego współzałożycielem i duchowym przywódcą jest właśnie Baszir.
"Skazanie Baszira bez znaczenia"
Choć osądzenie Baszira jest ważnym krokiem w kierunku osłabienia grup terrorystycznych w Indonezji, raczej nie zmniejsza ono ryzyka ataków w tym najludniejszym muzułmańskim kraju - pisze agencja Reutera. - Nie uważam, że skazanie duchownego będzie miało duże znaczenie. Większość małych komórek terrorystycznych, które powstały w ostatnich dwóch latach, działa z własnej inicjatywy, a nie na zlecenie jednego przywódcy, takiego jak Baszir - uważa Sidney Jones z Międzynarodowej Grupy Kryzysowej w Dżakarcie.
zew, PAP