Koalicjant stawia Berlusconiemu warunki

Dodano:
Umberto Bossi (fot. Wikipedia)
Ultimatum pod adresem premiera Silvio Berlusconiego i serię postulatów, m.in. przeniesienia do Lombardii kilku ministerstw, skierowała współrządząca Włochami separatystyczna Liga Północna. W niedzielę odbył się zlot tej partii w mieście Pontida koło Bergamo.
Przywódca Ligi Umberto Bossi, który jest sojusznikiem szefa rządu od ponad 17 lat, powiedział w przemówieniu: „Drogi Berlusconi, twoja funkcja premiera stanie pod znakiem zapytania od następnych wyborów, jeśli nie zostanie zrobiona cała seria rzeczy". - Niech Berlusconi nie uważa, że wszystko jest przesądzone. Liga może powiedzieć mu: stop - oświadczył lider prawicowego ugrupowania.

Obniżyć podatki, zmniejszyć wydatki

Następnie Bossi długo wymieniał postulaty swej partii. Jednym z najważniejszych było żądanie rezygnacji Włoch z udziału w operacji militarnej w Libii po to, by odzyskać pieniądze, które są potrzebne, aby móc obniżyć podatki. - Obciążenia podatkowe przekroczyły wszelkie granice - dodał. - Dzisiaj pieniądze można uzyskać kończąc misje wojenne, które kosztują bardzo dużo. Tylko misja w Libii, w tym bomby i nielegalna imigracja, kosztowała miliard euro - oznajmił Bossi, który jest ministrem do spraw reform.

"Berlusconi podpisał, a potem się zes…"

Kolejny postulat Ligi, od lat sprzeciwiającej się centralnym władzom w Rzymie, to przeniesienie na północ Włoch kilku ministerstw, między innymi pracy, finansów, i uproszczenie legislacji. Minister Bossi podkreślił, że z Wiecznego Miasta należy wyprowadzić również resort rozwoju gospodarczego, bo - jak stwierdził - w Rzymie „produkuje się tylko biurokrację". Powiedział następnie, że jego ministerstwo, a także kierowany przez Roberto Calderolego z Ligi resort do spraw uproszczenia legislacji „będą w Lombardii, w Monzy", gdzie - wyjaśnił - burmistrz już oddał do dyspozycji siedzibę dla nich. - W sprawie ministerstw Berlusconi podpisał już dokument, a potem się zes… - powiedział wulgarnie Umberto Bossi.

Sympatycy i działacze Ligi wznosili w reakcji na słowa o kosztach, jakie pochłaniają władze w Rzymie, okrzyki: "sececja!". Bossi skwitował je następująco: „Jeśli chcecie secesji, trzeba się przygotować". I znów użył wulgaryzmu. Według organizatorów w mitingu na błoniach Pontidy wzięło udział 80 tysięcy osób.

Berlusconi: nie ma alternatywy

Premier Silvio Berlusconi, komentując ostre słowa, jakie tam padły, oświadczył: „Sprawdziło się to, co Bossi mi zapowiedział. To absolutne potwierdzenie tego, że dla naszego sojuszu nie ma żadnej alternatywy i że jest wola, by kontynuować tę kadencję parlamentu, podejmując decyzje, co do których panuje pełna zgoda". Szef rządu przypomniał, że we wtorek i w środę przedstawi w obu izbach parlamentu program swego gabinetu, który - jak podkreślił - „uwzględni niektóre z próśb wystosowanych przez Umberto Bossiego w Pontidzie”.

- Nie ma powodów do zaniepokojenia, które mogą zmienić wyznaczoną drogę. Zatem sądzę, że będziemy kontynuować naszą pracę zgodnie z przewidywaniami, będziemy dalej rządzić krajem. Konstytucja dała pięć lat temu, kto został wskazany przez wyborców jako odpowiedzialny za rządy, bo to jest odpowiedni czas na realizację programu, jaki zaakceptowali wyborcy w głosowaniu - powiedział premier Berlusconi.

"Ma, na co zasłużył"

Dużo bardziej zirytowani są politycy z jego partii Lud Wolności. Postulat przeniesienia ministerstw ocenili jako nie na miejscu. Burmistrz Rzymu Gianni Alemanno z ugrupowania szefa rządu oświadczył: „Trzeba natychmiast poddać pod głosowanie w parlamencie jasny wniosek, który będzie interpretował to, co jest zapisane w konstytucji: stolicą jest Rzym". - Nie można tego kwestionować, ministerstw nie można przenieść - wskazał Alemanno. Centrolewicowa opozycja ocenia zaś, że wystąpienie przywódcy Ligi stanowi zapowiedź rozbratu tej partii z formacją premiera. - Berlusconi oddał się w ręce Bossiego i ma teraz to, co na zasłużył - oświadczył z kolei przywódca opozycyjnej Unii Centrum Rocco Buttiglione.

zew, PAP

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...