Kac Vegas Zakopane

Dodano:
(fot. B. Solik/barteksolik.pl)
Nie wszystko złoto, co się świeci, ale na zakopiańskich Krupówkach wszystko, co się świeci, przynosi furę złota.
Niech pan spojrzy na tych ludzi. W knajpie nie posiedzą. Kawy i loda nie chcą. Piwo najchętniej kupią w sklepie. Tylko łażą i łażą. Dla mnie tacy goście to tylko niepotrzebna scenografia. No! Zaśmiecanie miasta! – żali się Andrzej Stoch, zakopiański milioner.

– W alpejskich kurortach Davos, Chamonix czy Courmayeur jak nie masz w kieszeni 50 euro, to nie ma co wchodzić do knajpy. U nas odwrotnie – tam, gdzie powinno być najdrożej, króluje taniocha, tandeta, gofry i zapiekanki – mówi Stoch.

Według Stocha trzeba przywrócić Krupówkom ich elitarny charakter, nawet sięgając po środki radykalne. – A gdyby tak na końcach deptaka zainstalować bramki, co się otworzą, jak gość wrzuci 100 zł? I wtedy będziemy siedzieć nie w tłumie, ale w doborowym towarzystwie! – mówi, posyłając wzrokiem gromy w kierunku ulicznego akordeonisty.

Krupówki odwiedza 99 proc. z 2-3 mln turystów, którzy co roku zjeżdżają do Zakopanego. Jednak – jak twierdzą tutejsi przedsiębiorcy – coraz trudniej wyciągnąć od nich większe pieniądze. A bardziej „kasiasty" klient, który nie lubi towarzystwa turystycznej stonki, omija Zakopane szerokim łukiem.

Czy w Zakopanem bardziej opłaca się luksusowy hotel czy budka z goframi? Dlaczego Kornel Makuszyński ganił górali za pazerność? Ile miliardów zostawiają turyści w powiecie tatrzańskim? Czy złota era zakopiańskich biznesów się kończy? Czy będzie tu drugie Davos? Tekst Tomasza Molgi w najnowszym "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...