"Brutalna kampania to cena demokracji"
"Będzie brutalnie - jesteśmy demokracją"
Stępień podkreślił, że zgadza się z częścią wyroku TK odnoszącą się do billboardów i płatnych spotów. W jego opinii, brak było podstaw do uznania tego rodzaju ograniczenia za zasadne w świetle konstytucji. Na uwagę, że billboardy i spoty - według ich przeciwników - spowodują, że kampania będzie brutalna, odpowiedział, że "to jest cena demokracji". - Mnie się też nie podoba tego rodzaju prowadzenie kampanii, ale nie znajduję konstytucyjnych powodów dla wyeliminowania tego rodzaju formy kampanii - zaznaczył. Pytany, jaka według niego będzie zbliżająca się kampania przed wyborami parlamentarnymi, stwierdził, że "będzie równie brutalna, jak i mało merytoryczna, jak i poprzednie kampanie". - Ale trudno - jesteśmy demokracją - zaznaczył.
"Dlaczego nie głosować przez dwa dni?"
Stępień nie zgadza się natomiast z częścią orzeczenia, w której TK uznał, że wybory do Sejmu i Senatu oraz na urząd prezydenta powinny się odbyć w ciągu jednego dnia. - Jestem zaskoczony stanowiskiem Trybunału. Nie widzę tu uzasadnionych konstytucyjnych racji dla uznania tego przepisu akurat - dającego możliwość głosowania w ciągu dwóch dni - za niekonstytucyjny - podkreślił. - Moim zdaniem, możliwość oddania głosu w przeddzień wyborów jest jakby poszerzeniem możliwości realizowania swoich praw wyborczych - ocenił były prezes TK. Według Stępnia, dwudniowe głosowanie powinno być możliwe zarówno w przypadku wyborów do Sejmu i Senatu oraz na urząd prezydenta, jak i w wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego.
TK za konstytucyjne uznał natomiast wprowadzenie jednomandatowych okręgów do Senatu. Były prezes Trybunału powiedział, że bardzo się z tego cieszy. W jego opinii fakt, że "wreszcie" wprowadzono okręgi jednomandatowe w wyborach do Senatu, "jest bardzo istotnym krokiem w budowaniu państwa obywatelskiego, odchodzeniu od formuły tej demokracji partyjnej w kierunku państwa obywatelskiego". - Gdy mamy do czynienia z wyborami proporcjonalnymi to bardzo rzadko się zdarza, by osoba, na którą ja akurat głosowałem, mogła znaleźć się w parlamencie. Natomiast w okręgach jednomandatowych jednak połowa wyborców, a przynajmniej większość względna ma tę bezpośrednią więź z osobą, która jest w parlamencie - tłumaczył. W jego ocenie, "ten model wzmacnia demokrację".
PAP, arb