Arłukowicz sprawdza, czy doszło do dyskryminacji
- To jest sytuacja kuriozalna i absurdalna. Uczelnia wyższa, która przyjmuje w swoje progi studentów niepełnosprawnych, przez trzy lata pobiera od nich czesne, studenci ci zdają zaliczenia egzaminy i zaliczają praktyki i tuż przed ostatnim dowiadują się, że nie będą mogli jej ukończyć, bo są niepełnosprawni – oświadczył pełnomocnik premiera ds. walki z wykluczeniem społecznym Bartosz Arłukowicz. Dwaj niepełnosprawni jako wolontariusze biorą udział w zajęciach dla pełnosprawnych studentów na innych uczelniach i prowadzą zajęcia z wolontariuszami zajmującymi się osobami niepełnosprawnymi. - Będziemy tę sprawę monitorować, poprosimy też o pisemne wyjaśnienie całej sprawy. Chcemy zmusić władze uczelni, aby mogli oni przystąpić do egzaminu – stwierdził polityk PO (do niedawna SLD). Obaj studenci chcą skończyć uczelnię. - Ten dyplom daje mi szanse na normalne życie, bez niego jestem skazany na bycie z rodzicami i zamknięcie w domu – powiedział jeden z nich, Bartosz Andruszczak.
Rektor Wyższej Szkoły Pedagogiki i Administracji prof. Zygmunt Przybylski powiedział dziennikarzom, że obaj studenci nie zdali egzaminu z pulmonologii, ale będą mieli możliwość zdawania tego egzaminu w kolejnych terminach. - Jak każdy student będą mogli zdawać ten egzamin dwukrotnie, a później, jakby nie zdali, to będzie egzamin komisyjny, który zarejestrujemy dla dobra sprawy – zadeklarował Przybylski.
Prof. Aleksander Barwinow–Wojewódzki, który egzaminował obu niepełnosprawnych studentów potwierdził w rozmowie z PAP, że obaj oblali egzamin. Zapytany, czy stało się tak ze względu na ich niepełnosprawność, powiedział, że nie. - Ale uważam, że ze swoją niepełnosprawnością nie powinni pracować, jako pełnoprawni fizjoterapeuci i zajmować się pacjentami czy używać specjalistycznego sprzętu – powiedział.
zew, PAP