SLD pyta, czy SKW właściwie osłaniała 36 pułk
- Jeśli SKW nie sygnalizowała zagrożeń, to znaczy, że źle wykonuje swoje obowiązku, a jeśli to robiła, a minister to bagatelizował, zawinił szef MON - powiedział Krasoń "Rzeczpospolitej", która pierwsza napisała o jego pomyśle. Poseł przypomniał, że były szef MON, odchodząc z resortu podkreślał, że nie wpływały do niego żadne informacje o nieprawidłowościach w zakresie szkolenia w specpułku. - Gdyby docierały, spotykałyby się z mojej strony z natychmiastową reakcją - mówił w piątek Klich. Krasoń chce, by szef SKW gen. Janusz Nosek przestawił informację o działaniach w 36 pułku komisji ds. służb specjalnych w trakcie najbliższego posiedzenia Sejmu. Zaplanowano je na 18 i 19 sierpnia. W czwartek poseł SLD złożył w tej sprawie wniosek w sekretariacie komisji.
Dyrektor gabinetu szefa SKW płk Krzysztof Dusza poinformował, że z nieprawidłowościami stwierdzonymi w trakcie kontroli w 36 splt nie jest związane żadne z przestępstw, do ścigania których uprawniony jest wojskowy kontrwywiad. Dodał, że SKW reagowała na przypadki naruszenia ustawy o ochronie informacji niejawnych w tej jednostce. - Natomiast nadzór nad szkoleniem załóg statków powietrznych, obsadą personalną lotów bądź ingerencją w decyzje podejmowane w 36. splt, Dowództwie Sił Powietrznych lub innych jednostkach wojskowych nie należą do kompetencji SKW, a tym samym działania takie stanowiłyby złamanie przepisów ustawy" - podkreślił płk Dusza.
Wśród wielu nieprawidłowości, zarówno po stronie polskiej, jak i rosyjskiej, raport polskiej komisji badającej katastrofę smoleńską ujawnił m.in., że w 36 splt nie opracowano procedur dot. działań załogi a dowództwo Sił Powietrznych nieskutecznie nadzorowało szkolenia w jednostce. Komisja ponadto stwierdziła, że załoga Tu-154M była niedostatecznie przygotowana i źle dobrana, miała niedostateczną wiedzę o funkcjonowaniu systemów samolotu oraz ich ograniczeń.pap, ps