Pojednanie Kaczmarek-Kaczyński możliwe we wrześniu

Dodano:
Janusz Kaczmarek (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Na wrzesień Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy wyznaczył tzw. posiedzenie pojednawcze w procesie Jarosława Kaczyńskiego, oskarżonego w trybie prywatnym przez Janusza Kaczmarka o przestępstwo zniesławienia za nazwanie go "agentem-śpiochem".
Jak ustaliła PAP w źródłach sądowych, będzie to pierwsza czynność nowego składu sędziowskiego - po tym, jak w lipcu Sąd Apelacyjny w  Warszawie oddalił wniosek SR o przeniesienie do wyższej instancji sprawy, która na rozpoznanie czeka już od trzech lat. Karalność czynu zarzucanego Kaczyńskiemu przez Kaczmarka przedawnia się w 2013 r.

Kaczmarek wiele razy mówił, że jest gotowy do pojednania, ale pod warunkiem przeproszenia go przez byłego premiera, co ten wykluczał. Jedno posiedzenie pojednawcze nie dało żadnego efektu.

Proces dotyczy wypowiedzi z 2008 r., gdy prezes PiS powiedział, że  Kaczmarek "to był po prostu człowiek drugiej strony, jak to niektórzy nazywają - taki »śpioch«". "To jest nawiązanie do agenta śpiocha. Ktoś przez wiele lat nie wypełniał swojej funkcji, potem dostaje sygnał i  zaczyna pracować jako agent" - dodał. - Otóż on rzeczywiście bardzo zręcznie się wkupił w łaski naszego środowiska, parę rzeczywistych spraw załatwił, bo to bardzo sprawny i inteligentny człowiek, a następnie zaczął różnych układów bronić i dzięki temu różne śledztwa nagle się okazywały niemożliwe, choćby to paliwowe - mówił były premier.

Kaczyński zrzekł się immunitetu

W prywatnym akcie oskarżenia Kaczmarek zarzucił Kaczyńskiemu, że  pomówił go w mediach o właściwości, które "mogą poniżyć go w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danej działalności". Artykuł 212 par. 2 Kodeksu karnego przewiduje za taki czyn grzywnę, karę ograniczenia wolności albo do roku więzienia. Zgodnie z nim nie popełnia przestępstwa ten, kto "rozgłasza prawdziwy zarzut dotyczący postępowania osoby pełniącej funkcję publiczną lub służący obronie społecznie uzasadnionego interesu". - Wszystko podtrzymuję - mówił Kaczyński, gdy w 2009 r. zrzekł się immunitetu poselskiego do tej sprawy. Zapowiedział wtedy, że jako oskarżony zamierza skorzystać z prawa przedstawienia sądowi "informacji, które mają charakter ściśle tajny". Proces będzie zapewne niejawny.

"Śpioch" czy "agent śpioch"?

Trwa cywilny proces wytoczony przez Kaczmarka za te same słowa prezesowi PiS (na wniosek pozwanego jest on niejawny). Kaczmarek żąda od  Kaczyńskiego przeprosin "za postawienie nieprawdziwych zarzutów, że  tkwi w układzie, utrudnia śledztwa prowadzone przez organy ścigania" oraz za "znieważające nazwanie go agentem śpiochem". Miałby też wpłacić 10 tys. zł na Caritas. Pozwany wnosi o oddalenie pozwu. Ciąg dalszy tego procesu - we wrześniu.

Kaczmarka odwołano na wniosek premiera Kaczyńskiego z funkcji szefa MSWiA w sierpniu 2007 r., bo "znalazł się w kręgu podejrzenia" w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. ABW zatrzymała go w  sierpniu 2007 r., razem z byłym szefem policji Konradem Kornatowskim i  ówczesnym szefem PZU Jaromirem Netzlem. Miał zarzut zatajenia spotkania z  Ryszardem Krauzem w hotelu Marriott w lipcu 2007 r. i utrudniania śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA. Śledztwa w sprawie fałszywych zeznań Kaczmarka i samego przecieku z akcji CBA umorzono ostatecznie w  2009 r. Jeszcze w 2007 r. sąd uznał za bezpodstawne zatrzymanie Kaczmarka, który na drodze sądowej żąda za to od państwa wielomilionowego odszkodowania.

zew, PAP

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...