PJN przeciw szkole dla sześciolatków. Bo pisuary są za wysoko
Dodano:
PJN zaprezentował w internecie swój nowy spot - po straszeniu Markiem Migalskim w roli wrednego starosty oraz przekonywaniu, że koty powinny być dziećmi, ponieważ wtedy ich właściciel mógłby liczyć na 400 złotych od państwa, tym razem partia Pawła Kowala pochyliła się nad losem sześciolatków.
Bohaterem spotu jest mały chłopiec z wyjątkowo dużym tornistrem, który spaceruje po pustych korytarzach jakiegoś niezidentyfikowanego budynku. Z kontekstu wynika, że jest to szkoła - ale jeśli tak jest to - zważywszy na całkowicie opustoszałe korytarze - bohater spotu albo spóźnił się na lekcję, albo popełnił falstart i przyszedł do szkoły 31 sierpnia.
Mniejsza jednak o to - chłopiec jest wyraźnie nieszczęśliwy ze względu na swój tornister i konieczność wchodzenia oraz schodzenia po schodach (czyżby szukał jakiejś żywej duszy?), ale prawdziwy dramat rozgrywa się w toalecie. Nasz bohater staje przed pisuarem, który... wisi zbyt wysoko, by dziecko mogło z niego skorzystać. W tym momencie patrzy smutno w kamerę, a głos z off-u tłumaczy, że PJN jest przeciwko posyłaniu sześciolatków do szkół.
[[mm_1]]
Rozumiemy, że fizjologia jest ważna, ale czy aby na pewno argument dotyczący wysokości zawieszenia pisuaru powinien być kluczowy w debacie o edukowaniu sześciolatków? Podpowiadamy, że alternatywą dla pisuaru jest sedes, z którego sześciolatki umieją już korzystać.
arb