Kosmos zaśmiecony jak nigdy
Do pierwszej kolizji na orbicie doszło w roku 2009. Czynny satelita komunikacyjny Iridium zderzył się wówczas z wrakiem rosyjskiego satelity. Do wypadku doszło na wysokości 789 km nad Syberią. W efekcie powstały tysiące nowych kosmicznych śmieci. Dwa lata wcześniej Chiny, w ramach powszechnie potępionego testu pocisku antysatelitarnego, umyślnie zniszczyły jeden ze swoich nieczynnych satelitów meteorologicznych.
Liczba śmieci na orbicie, jakie obserwuje i kataloguje amerykańska sieć Space Surveillance Network, wzrosła z 9 949 obiektów w grudniu 2006 roku do 16 094 w lipcu 2011. Niemal 20 procent z nich powstało po rozbiciu chińskiego satelity FENGYUN 1-C - informuje National Research Council. Współczesna technologia pozwala na śledzenie obiektów mających około 10 cm. średnicy oraz większych.
Modele komputerowe pokazują, że liczba orbitalnych szczątków "sięgnęła katastrofalnego punktu, a na orbicie jest ich wystarczająco wiele, by mogły się stale zderzać, dając początek jeszcze większej liczbie szczątków i zwiększając ryzyko uszkodzenia statków kosmicznych" - ostrzegli eksperci NRC w komunikacie ze 182-stronicowego raportu. Autorzy raportu na temat orbitalnych śmieci spisali też zalecenia dla NASA, pozwalające zmniejszyć ryzyko i poprawić sytuację na orbicie. Sugerują m.in. o współpracę z Departamentem Stanu i opracowanie ramy prawne, które w przyszłości pozwolą posprzątać orbitę. Obecne przepisy międzynarodowe zakazują poszczególnym państwom przejmowania i gromadzenia dryfujących w kosmosie obiektów należących do innych krajów.
PAP, arb