Senat nie dla Kalaty i Króla? PKW kwestionuje podpisy poparcia dla kandydatów
Kalata stosowne odwołanie do PKW złożyła 5 września. Tłumaczyła, że okręgowa komisja wyborcza w Warszawie odmówiła rejestracji jej kandydatury kwestionując prawie 500 podpisów poparcia. Według Kodeksu wyborczego zgłoszeniu kandydata na senatora powinno towarzyszyć co najmniej 2 tys. podpisów.
- Komisja okręgowa w Warszawie nie zarejestrowała mnie jako kandydata do Senatu z uwagi na to, że uznała poprawność tylko 1884 wpisów. Dała nam trzy dni na odwołanie, przy czym wypadały one w sobotę, niedzielę i w poniedziałek - skarżyła się Kalata. Była minister pracy podkreśliła jednocześnie, że okręgowa komisja wyborcza nie zapewniła w te dni żadnego dyżuru w celu umożliwienia zapoznania się z zakwestionowanymi wpisami i zweryfikowaniem zarzucanych przez komisję nieprawidłowości. Dodała, że tylko 5 września komisja zgodziła się na udostępnienie tych materiałów komitetowi, ograniczając jednak czas na zapoznanie się z materiałami sprawy do jednej godziny. - Na kartach znaleźliśmy błędy polegające na złym zsumowaniu ważnych głosów na karcie. Na czerwono zostały zaznaczone także przez pracowników okręgowej komisji wyborczej podpisy, które zawierały czytelne imię i nazwisko, czytelny adres na terenie okręgu i czytelny PESEL. Nie byliśmy w stanie sprawdzić z jakich powodów komisja nie doliczyła tych wpisów jako pełnowartościowe do liczby osób popierających - tłumaczyła Kalata. W jej ocenie, takie postępowanie całkowicie wypacza zasady demokratycznego państwa prawa i godzi w podstawowe zasady konstytucyjne. Dodała, że bez komentarza należy pozostawić warunki czasowe i intelektualne, jakie stworzono do sporządzenia odwołania od decyzji komisji.
Z kolei były naczelny tygodnika "Wprost" Marek Król poinformował, że zamierza złożyć odwołanie do PKW na decyzję okręgowej komisji w Warszawie, która odmówiła jego rejestracji kwestionując ponad 600 podpisów. - Nie wiem jak to się skończy, ale jestem rekordzistą Polski ponieważ odrzucono mi ponad 600 podpisów z ponad 2,5 tys. - podkreślił. Dodał, że podobnie jak w przypadku Kalaty, komisja wyznaczyła jedynie jedną godzinę na ponowne przejrzenie list poparcia i na zapoznanie się z zastrzeżeniami komisji. - Nie wiem, jaki będzie wynik odwołań, będziemy czekać na orzeczenie PKW - zaznaczył.
PAP, arb