Białoruś: nas pouczają, jak skażą tych, co rujnowali Londyn?
"Wymyślono uniwersalną wymówkę od rozmów przy okrągłym stole. Przestrzegający prawa urzędnicy europejscy w głębi duszy świetnie rozumieją, że zwolnienie winnych od odpowiedzialności jest sprzeczne z prawem jakiegokolwiek państwa (...). Jednocześnie wciąż uparcie nazywają więźniami politycznymi płatnych niszczycieli i ludzi łamiących prawo, którzy z łopatami i łomami szli »brać« budynek rządu. W tym cała osobliwość podwójnych standardów" - ocenia "Respublika".
"Takie jednomyślne stanowisko sprawia, że do głowy przychodzi pewna myśl: ci, którzy rwą się, by porządzić republiką (...) i ich zagraniczni mocodawcy, mają w swoich planach inne zadania. I konstruktywny dialog w nich się nie mieści" - stwierdza rządowy dziennik.
"Respublika" zastanawia się też, "jakie wyroki wyda Wielka Brytania wobec tych niszczycieli, którzy niedawno rujnowali Londyn i inne miasta". Dodaje, że "wielu z nich można byłoby tak samo odnieść do statusu więźniów politycznych - przecież w ten sposób walczyli o swoje prawa".
Łukaszenka powiedział w zeszłym tygodniu, że proponuje wszystkim "rozsądnie myślącym", "do jakiegokolwiek obozu politycznego by należeli", by siąść za okrągłym stołem i "realnie ocenić, kto ile może zrobić w celu efektywnego poprawienia sytuacji w kraju". Dodał, że chciałby zaproponować również Unii Europejskiej i Rosji, by skierowały swoich przedstawicieli "do udziału w tym okrągłym stole".
W reakcji na te słowa liderzy białoruskiej opozycji oświadczyli, że warunkiem jakiegokolwiek dialogu z władzami jest zwolnienie opozycjonistów, w tym byłych kandydatów na prezydenta, którzy po zeszłorocznych wyborach zostali skazani na kary więzienia. Unia Europejska również żąda uwolnienia i rehabilitacji skazanych.
Chodzi o uczestników demonstracji w Mińsku w wieczór po wyborach 19 grudnia zeszłego roku. Opozycja protestowała wówczas przeciw oficjalnym wynikom, dającym niemal 80 proc. głosów Łukaszence. Doszło do ataku grupy ludzi na drzwi gmachu rządu; według opozycji była to prowokacja. Milicja rozbiła demonstrację. W serii procesów sądy skazały za udział w niej ponad 40 osób, w tym byłych kandydatów, w większości na kary co najmniej dwóch lat kolonii karnej.
PAP