Wichry agonii
Odpowiedź na drugie pytanie jest prosta: w spojrzeniu aktorów nie widać namiętności. Uczucie, jakie połączyło córkę właściciela ziemskiego Catherine i przygarniętego przez niego chłopczyka o imieniu Heatcliff jest pozbawione pazura. Andrea Arnold snuje opowieść powoli, wręcz apatycznie, w akcję wplątując od czasu do czasu – piękne skądinąd – zdjęcia przyrody. Nuda strzaszliwa. Filmowi daleko do takich dzieł jak "Duma i uprzedzenie" Joe Wrighta, czy "Rozważna i romantyczna" Anga Lee, rozgrywających się w tym samym okresie, czyli w XIX wieku, oraz zajmujących się podobnym tematem. Reżyserce, w przeciwieństwie do Lee i Wrighta, nie udało się nakręcić prawdziwego dramatu miłosnego.
Po co więc ten film powstał? To pozostanie słodką tajemnicą autorki.