Kempa nie rezygnuje z wyborów. "Oświadczenie było fałszywe"
Polska Agencja Prasowa, która poinformowała o sprawie, tłumaczy, że po południu drogą mailową otrzymała oświadczenie "wysłane z adresu wyglądającego jak adres sejmowego konta mailowego posłanki PiS, które zawierało m.in. dane kontaktowe jej biura poselskiego w Sycowie".
Tekst fałszywki
"Postanowienie to dojrzewało we mnie od pewnego czasu. Wiele lat pracy i aktywności poświęciłam Prawu i Sprawiedliwości, niejednokrotnie odbywało się to kosztem życia osobistego. Nadal chcę być czynna w życiu publicznym, ale nie za wszelką cenę. Nie kosztem mojej rodziny" - brzmiał tekst, otrzymany przez PAP. Na podstawie tego oświadczenia PAP nadała informację o rezygnacji Kempy. W tym czasie - informuje PAP - agencji nie udało się natomiast skontaktować z posłanką.
"Najprawdopodobniej ktoś się włamał"
Informację o rezygnacji Kempy ze startu w wyborach zdementował po krótkiej chwili szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Dementi posłanka umieściła też na swojej stronie internetowej. "Najprawdopodobniej ktoś dokonał przestępstwa włamując się do mojej skrzynki poselskiej lub podszywając się pod mój adres mailowy, rozsyłając nieprawdziwe informacje na mój temat w celu zdyskredytowania mojej osoby jako kandydata na posła" - napisała na swojej stronie Kempa. Posłanka PiS podkreśliła, że fałszywe emaile dotarły do wielu redakcji. Zapowiedziała, że jeszcze 12 września sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury.
Błaszczak: doszło do nadużycia
- Prokuratura wyjaśni - mam nadzieję - jak do tego doszło - powiedział szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Pytany, czy PiS podejrzewa prowokację powiedział, że nie chce wdawać się w spekulacje - jak się wyraził niewątpliwie nadużyciem jest, gdy ktoś podszywa się pod inną osobę. - Niewątpliwie opierając się na oświadczeniu pani poseł Beaty Kempy doszło do nadużycia. W imieniu pani poseł Beaty Kempy ktoś takie oświadczenie składał wbrew jej woli - zaznaczył Błaszczak.
"Komunikaty wysyłamy z innego adresu"
Asystent szefowej świętokrzyskiego PiS Mariusz Łuszczek powiedział, że żaden z pracowników biura poselsko-senatorskiego i biura zarządu okręgowego PiS w Kielcach nie ma dostępu do sejmowej skrzynki mailowej Kempy. - Komunikaty do mediów przesyłamy z zupełnie innego adresu - tłumaczył. Dodał, że prokuratorskie dochodzenie wyjaśni, czy ktoś włamał się do skrzynki posłanki, kto to był i w jaki sposób to zrobił. Pracownica biura poselskiego Kempy w Sycowie, które widnieje w stopce fałszywego maila, powiedziała, że nikt nieuprawniony nie miał dostępu do loginu i hasła konta mailowego posłanki.
zew, PAP