"Gdy byłem kibolem...". Tusk szuka dialogu z kibicami

Dodano:
(fot. KPRM)
"Dosyć kłamstw", "Chcemy wolności słowa", "Ole, to my kibole" - takimi okrzykami powitali Donalda Tuska kibice zebrani na rynku we Wrześni. Szef rządu podszedł do nich, zaczęła się rozmowa, po której Tusk zaprosił stowarzyszenia i grupy kibicowskie na26 września do Warszawy.
- Niech przyjadą przedstawiciele stowarzyszeń i innych grup kibicowskich w Polsce. Niech przyjadą ci, którzy chcą rozwiązać dwa problemy: wasze poczucie, że jesteście gnębieni, i drugi, że gnębiona na stadionach jest większość, która nie chce słuchać przekleństw - powiedział Tusk.

"Cierpimy za dziwne posunięcia"

Jeden z kibiców mówił do premiera, że 30 lat temu on sam walczył o wolność słowa, równość, a obecnie im - kibicom zamyka się usta, karze mandatami za przekleństwa. - Ja tego nie rozumiem, bo nie po to jak byłem mały, miałem 7 lat, drukowałem ulotki "Solidarności", aby w tej chwili cierpieć za jakieś dziwne posunięcia - mówił. Kibic miał zapewne na myśli represje, jakie kilkakrotnie spotykały kibiców za okrzyki i transparenty "Donald matole, twój rząd obalą kibole". Np. w połowie maja w Białymstoku policja zatrzymała 43 demonstrujące osoby; wielu z nich postawiono zarzut demonstracyjnego okazywania w miejscu publicznym lekceważenia narodu polskiego, Rzeczypospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnych organów.

Tusk: gdy byłem kibolem...

- Wy wiecie dobrze o co chodzi i ja wiem o co chodzi, bo przez ładnych parę lat robiłem w tej samej branży co wy - odpowiedział premier. Tusk podkreślił, że każdy ma swoją rolę do wykonania. - Jak miałem 15 czy 20 lat i byłem kibolem Lechii (Gdańsk - red.) to wiedziałem, jaka jest moja rola. Dzisiaj mam 54 lata, jestem premierem i wiem, jaka jest moja rola - mówił.

Premier oświadczył w rozmowie z kibicami, że nie rozumie ich protestów i zdaje sobie sprawę, że każdy może mieć pretensje, a - dodał - do władzy mieć pretensje najlepiej. - Mam takie przekonanie, że stadion nie może być miejscem do jakiejkolwiek działalności przestępczej i nic więcej - podkreślił Tusk.

Kibice pytali premiera, czy nie uważa, że Mistrzostwa Europy w piłce nożnej Euro 2012 będzie wielką kompromitacją. - Na razie wszyscy się staramy tak jak potrafimy, aby nie było tej kompromitacji. Uważam, że robię tyle, ile potrafię, żeby nie było kompromitacji - odparł premier.

Września też chciała rozmawiać

W trakcie rozmowy z kibicami ktoś zaczął krzyczeć, że to mieszkańcy Wrześni mają rozmawiać z premierem, a nie kibice. Kibice nie dali za wygraną i przekrzykiwali się w zadawaniu pytań premierowi. - Jeżeli 30 lat temu pan kolportował ulotki, które były przeciwko ówczesnej milicji i wtedy było ok, a w tej chwili cokolwiek się powie pod pańskim adresem czy rządu, to jesteśmy represjonowani, mamy zakazy stadionowe, jesteśmy traktowani jak zwykli bandyci - mówił jeden z kibiców. Ktoś w tłumie odpowiedział, że wtedy były inne czasy.

Kibice pojawili się już podczas wcześniejszego środowego spotkania Tuska, który kontynuuje swoją podróż autobusem po kraju. Próbowali zakłócić wizytę premiera w Koninie, m.in. wywiesili transparenty: "Przeżyliśmy Ruska, przeżyjemy Tuska", "Stop hipokryzji" oraz "Piłka nożna dla kiboli".

zew, PAP

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...