Podpalił się pod kancelarią premiera, zostawił list dla Tuska. Premier wraca

Dodano:
(fot. Laleczki/Wikipedia)
Przed kancelarią premiera podpalił się mężczyzna. Zostawił list adresowany do szefa rządu. Powodem desperackiego kroku mężczyzny były prawdopodobnie kłopoty finansowe. Mężczyznę uratowali funkcjonariusze BOR. Donald Tusk zapowiedział, że przerwie objazd po kraju i wieczorem wróci do Warszawy.
Do próby samobójczej doszło w piątek ok. godz. 11.14. Mężczyźnie pomogli funkcjonariusze BOR. Jak powiedział rzecznik formacji Dariusz Aleksandrowicz, ugasili oni ogień kocami, następnie wezwali policję i pogotowie. Do policjantów zadzwoniła też kobieta, która była świadkiem zdarzenia.

- Kiedy przyjechali funkcjonariusze, mężczyzna był przytomny. Podał im  swoje dane, kim jest, gdzie mieszka - powiedział rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Jak dodał, mężczyzna mówił też policjantom, gdzie w parku oblał się rozpuszczalnikiem. W tym miejscu znaleziono butelki po łatwopalnej substancji.

Problemy z komornikiem?

Desperat miał ze sobą list adresowany do premiera. Przykleił go do  ławki w Łazienkach. Listy o podobnej treści rozesłał też do kilku redakcji. - Wynika z  nich, że miał poważne problemy finansowe – dodał Sokołowski. Z nieoficjalnych informacji wynika, że chodzi o długi i problemy z  płatnościami oraz komornikiem. Mężczyzna ma żonę i trójkę dzieci. - Z listu wynika też, że jest spoza Warszawy, ale jednocześnie, że  albo pracował, albo prowadził biznes na terenie Warszawy. W tej chwili to wyjaśniamy - mówił Sokołowski.

Nie ma zagrożenia życia

Z kolei Piotr Dąbrowiecki, rzecznik Wojskowego Instytutu Medycznego powiedział, że mężczyzna ma poparzone 50 proc. powierzchni ciała. Są to  oparzenia pierwszego i drugiego stopnia. - Z powodu poparzeń dróg oddechowych został zaintubowany, przebywa na oddziale intensywnej terapii. Jego stan jest ciężki, ale obecnie nie ma zagrożenia życia -  dodał. 

Tusk przerwie objazd

Premier Donald Tusk zapowiedział, że przerwie objazd po  kraju. - Zrezygnujemy z  jutrzejszego planu, wieczorem wylecę do Warszawy, bo sprawa rzeczywiście jest dramatyczna i chcę sprawdzić jej wszystkie okoliczności - oświadczył. Tusk poinformował, że poprosi "wszystkich, którzy mają cokolwiek na  ten temat do powiedzenia dzisiaj wieczorem na spotkanie".

Tusk zapowiedział też, że - jeśli to tylko będzie możliwe i nie będzie przeszkadzało w  leczeniu - odwiedzi poparzonego mężczyznę w szpitalu.  - Zbieram wszystkie informacje, najważniejsza dla mnie jest ta o  stanie zdrowia - nie brzmi ona najtragiczniej, najprawdopodobniej nie ma  jednak bezpośredniego zagrożenia dla życia - powiedział premier.

Donald Tusk powiedział też, że wie, iż mężczyzna zostawił list adresowany do niego, ale nie zna jego treści. - Na  pewno jest jakiś powód tej tragicznej desperacji, to musi być poważny powód, ale przede wszystkim trzeba sprawdzić, czy na pewno jest pod  dobrą opieką. Chcę na miejscu wszystkiego dopatrzyć - oświadczył.

zew, PAP

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...