Putin "rezerwuje" Kreml do 2024 roku
"Putin zajął już znaczące miejsce w historii największego państwa na świecie. Zapobiegł temu, aby Federacja Rosyjska rozpadła się tak jak Związek Radziecki po patetycznej przerwie na epokę Jelcyna. Przywołał do porządku niektórych oligarchów, którzy myśleli, że wolno im robić, co im się podoba z bogactwami kraju albo mieli polityczne ambicje. (...) Jednym słowem przywrócił >pion władzy<, alfę i omegę rosyjskiego imperium"- stwierdził publicysta lewicowej gazety.
"Wolno jednak powątpiewać, czy Putin będzie mógł napisać kolejną stronę, częstokroć postulowaną przez Miedwiediewa, a mniej przez jego szefa: przekształcić Rosję we względnie demokratyczne państwo prawa" - zastrzegł autor komentarza, zatytułowanego "Pląsy cara". Wyraził przy tym opinię: "Może Rosja jest zbyt rozległa, a Rosjanie zbyt nieliczni, aby osiągnąć taki cel".
"Tymczasem obywatele, którzy wybiorą nowego-starego cara, nie są zbytnio zainteresowani demokracją, od obietnic której wielu woli bezpieczeństwo silnej ręki. Uczucie to podziela duża część przywódców zachodnich, którzy publicznie nie omieszkają krytykować rosyjskiej gry w dwie karty, w głębi serca jednak dojdą do wniosku, że na tym świecie, który wymknął się spod kontroli, Rosja w rękach autorytarnego, ale cieszącego się autorytetem i wypróbowanego motorniczego, jest bardziej uspokajająca od kolosu zdanego na pastwę bezpardonowej walki o władzę" - konstatuje Caracciolo.
"O ile przerost zachowawczości i skupienia władzy nie spowoduje raz jeszcze, prędzej czy później, tego rosyjskiego chaosu, który Putin na swój sposób zdołał stłumić" - zaznaczył włoski publicysta.
pap