- Anna Fotyga będzie lepszym ministrem niż Radosław Sikorski, bo odeszła, za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości, od polityki poklepywania nas po ramieniu, prawienia fałszywych duserów i godzenie się na to żebyśmy byli klientami wielkich mocarstw w Europie - przekonuje w rozmowie z Radiem Zet eurodeputowany PiS Jacek Kurski.
Kurski zapowiada, że Fotyga "będzie twarda wobec tych, którzy chcieliby osłabienia Polski i na pewno będzie dobra dla polskiego interesu narodowego". - Widać gołym okiem, że Polska, ani polska prezydencja, ani polska polityka zagraniczna nie ma żadnych, literalnie żadnych sukcesów - ubolewa eurodeputowany PiS. Dodaje, że poprzednie prezydencje mogły zapisać na swoim koncie sukcesy. - Traktat lizboński został domknięty przez Niemcy w 2007 roku, za ich prezydencji i najbardziej na tym korzystają Niemcy. W 2008 roku prezydencję ma Francja i domyka pakiet klimatyczny. A kto najwięcej zarobi na pakiecie klimatycznym? Francja. Wiktor Orban przeforsował strategię naddunajską, na której korzystają głównie Węgry - punktuje polityk PiS. - Polska wykorzystując swoją prezydencję powinna stawiać sprawy, które wpisują się w kontekst rozwiązań ogólnoeuropejskich, a są korzystne dla Polski, czyli zarysować perspektywy dochodzenia do równych dopłat bezpośrednich w rolnictwie, a tego nie ma - ubolewa eurodeputowany.
Polityk PiS-u wskazuje również na fakt, że rząd PO-PSL wykorzystuje Europę jako alibi dla popełnianych przez siebie błędów. - Jeżeli się porówna cztery lata bankructwa rządów Platformy Obywatelskiej i dwa lata rządów Prawa i Sprawiedliwości, to różnica jest miażdżąca na korzyść Prawa i Sprawiedliwości i pozytywnego programu PiS. Jak jest coś złego w Polsce to winna jest Europa, a nie Tusk, zaniechania Tuska, beznadziejna polityka Platformy Obywatelskiej, zrezygnowanie z planów westernizacji Polski. Co przeszkadza Platformie na przykład wydawać setki miliardów złotych zapewnionych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości żeby budować infrastrukturę? - pyta eurodeputowany.
Kurski przekonuje również, że Zbigniew Ziobro nie zgodzi się na przyjęcie stanowiska ministra sprawiedliwości w sytuacji, gdy doszło do oddzielenia stanowiska ministra od urzędu prokuratora generalnego. - Wiem, że Ziobro chciałby powrotu do połączenia ministerstwa i urzędu prokuratora dlatego, że urząd ten tak naprawdę stwarza możliwości realnego działania, kreowania polityki karnej i siły państwa wobec przestępców - tłumaczy.
arb, Radio Zet