Protest stoczniowców zawieszony
Dodano:
W czwartek prezes Stoczni Szczecińskiej poda dane na temat przyszłości stoczni. Do tego czasu komitet protestacyjny nie podejmie żadnych akcji protestacyjnych.
"Ustaliliśmy, że we czwartek o godz. 7.00 w tym samym miejscu na terenie stoczni spotkamy się z prezesem Stachurą (prezesem całego holdingu - przyp. PAP). Prezes ma nam powiedzieć, ile osób z różnych specjalności, np. monterów, spawaczy, będzie mogło być zatrudnionych i na jakich warunkach" - poinformował przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Janusz Gajek. Dodał, że stoczniowcy muszą też wiedzieć, ile statków mogłyby finansować banki, bo wtedy będzie wiadomo, ilu pracowników może liczyć na zatrudnienie w nowej spółce.
W czwartek komitet wyda specjalny komunikat po spotkaniu z prezesem. "Do tego czasu wstrzymujemy się z dalszym protestem" - powiedział Gajek.
W poniedziałek prezes stoczni ma złożyć w sądzie wniosek o upadłość spółki. Taką decyzję podjęto w piątek podczas rozmów przedstawicieli zarządu stoczni i całego holdingu z ministrami gospodarki i pracy: Jackiem Piechotą i Jerzym Hausnerem, gdy stało się jasne, że część banków-wierzycieli nie zgadza się na umorzenie długów Stoczni. Wytłumaczono wiecującym przez gmachem zarządu Stoczni kilku tysiącom stoczniowców, że upadłość pozwoli na wypłatę zaległych wynagrodzeń pracownikom z Gwarantowanego Funduszu Świadczeń Pracownicznych.
Piechota wyjaśnił też wzburzonym stoczniowcom, że istnieje realna szansa na wznowienie produkcji statków na bazie jednej ze spółek holdingu. Spółka ta zostałaby przejęta przez Skarb Państwa i dokapitalizowana przez Agencję Rozwoju Przemysłu. Zatrudnienie w niej znaleźliby stoczniowcy, zwłaszcza ci pracujący bezpośrednio przy produkcji.
Holding, w skład którego wchodzi wraz ze Stocznią Szczecińską 30 spółek, utracił płynność finansową w październiku ubiegłego roku. Od marca 2002 około sześciu tysięcy pracowników jest na przymusowych urlopach; od marca także nie otrzymują pensji.
Cały holding jest zadłużony (wliczając zaciągnięte kredyty bankowe) na ponad 1,8 mld złotych wobec ponad 700 wierzycieli. Sama Stocznia ma około 240 milionów złotych zadłużenia wobec 250 wierzycieli. Ostatnio - według informacji zarządu - w holdingu zatrudnionych było około 11 tys. osób.
em, pap
W czwartek komitet wyda specjalny komunikat po spotkaniu z prezesem. "Do tego czasu wstrzymujemy się z dalszym protestem" - powiedział Gajek.
W poniedziałek prezes stoczni ma złożyć w sądzie wniosek o upadłość spółki. Taką decyzję podjęto w piątek podczas rozmów przedstawicieli zarządu stoczni i całego holdingu z ministrami gospodarki i pracy: Jackiem Piechotą i Jerzym Hausnerem, gdy stało się jasne, że część banków-wierzycieli nie zgadza się na umorzenie długów Stoczni. Wytłumaczono wiecującym przez gmachem zarządu Stoczni kilku tysiącom stoczniowców, że upadłość pozwoli na wypłatę zaległych wynagrodzeń pracownikom z Gwarantowanego Funduszu Świadczeń Pracownicznych.
Piechota wyjaśnił też wzburzonym stoczniowcom, że istnieje realna szansa na wznowienie produkcji statków na bazie jednej ze spółek holdingu. Spółka ta zostałaby przejęta przez Skarb Państwa i dokapitalizowana przez Agencję Rozwoju Przemysłu. Zatrudnienie w niej znaleźliby stoczniowcy, zwłaszcza ci pracujący bezpośrednio przy produkcji.
Holding, w skład którego wchodzi wraz ze Stocznią Szczecińską 30 spółek, utracił płynność finansową w październiku ubiegłego roku. Od marca 2002 około sześciu tysięcy pracowników jest na przymusowych urlopach; od marca także nie otrzymują pensji.
Cały holding jest zadłużony (wliczając zaciągnięte kredyty bankowe) na ponad 1,8 mld złotych wobec ponad 700 wierzycieli. Sama Stocznia ma około 240 milionów złotych zadłużenia wobec 250 wierzycieli. Ostatnio - według informacji zarządu - w holdingu zatrudnionych było około 11 tys. osób.
em, pap