W sądzie o finansach Ruchu Poparcia Palikota. "Mieliśmy długi"
Zeznając w tej sprawie przed sądem skarbnik stowarzyszenia Ruch Poparcia Palikota Maciej Mroczek dowodził, że sytuacja finansowa organizacji przedstawia się bardzo dobrze. Przyznał jednak, że Ruch Poparcia Palikota jest w sporze finansowym z kilkoma firmami. Potwierdził też, że jedna z firm wykonała usługi na rzecz Ruchu na początku roku, a zapłacono jej dopiero w ostatnich dniach. Stwierdził, że nie umie powiedzieć, co stało na przeszkodzie, by zapłacić wcześniej. Skarbnik mówił też, że Ruch Poparcia Palikota podpisywał z wierzycielami porozumienia przedłużające termin spłaty zobowiązań. Zapewniał przy tym, że nie było zasady zaciągania zobowiązań z wiedzą, że nie zostaną one zapłacone. Według niego nie obowiązywała również zasada płacenia tylko połowy należności. Skarbnik podkreślał, że Janusz Palikot nigdy o niczym takim nie mówił, jak również nie wspominał o możliwości rozwiązania stowarzyszenia w razie, gdyby nie udało się spłacić należności z dotacji budżetowej po wyborach. Palikot - według jego zeznań - miał za to gwarantować swoim majątkiem za zobowiązania stowarzyszenia. Mroczek poinformował, że lider Ruchu podpisał nawet weksle w tym celu, ale nie był w stanie podać ich wysokości. Zaznaczył jednocześnie, że lider Ruchu zasilił stowarzyszenie darowiznami na łączną kwotę ponad 1,3 mln zł.
Według Mroczka Andrzej Kwapis, który oskarża stowarzyszenie o niezapłacenie mu ponad 40 tys. za remont biura w Warszawie, nie ma podstaw do roszczeń wobec Ruchu. Podkreślił, że Kwapis zwrócił się o zapłatę należności mniej więcej dwa miesiące temu, a prace, w których brał udział, zostały wykonane przez niego i innych wolontariuszy w październiku 2010. Tanajno zeznawał natomiast, że prace wykonywane przez wolontariuszy pracujących od przypadku do przypadku, posuwały się bardzo powoli, a głównym "motorem" ciągnącym remont był Kwapis. Podkreślił, że widział jego korespondencję, w której prosi stowarzyszenie o zapłatę za prace. - Było uzgodnione, że będzie pracował za pieniądze. On wykazał wielką wiarę w ruch i dlatego niedomagał się zapłaty wcześniej - oświadczył. Gdy zaczął się domagać zapłaty Mroczek miał mu zaproponować, by 50 proc. było darowizną na stowarzyszenie, a resztę miał otrzymać przelewem.
Z kolei Danuta Wójcik, która świadczy na rzecz stowarzyszenia usługi księgowe, wypowiadając się o kondycji finansowej Ruchu Poparcia Palikota powiedziała, że nie ma takiej sytuacji, żeby stowarzyszenie należało postawić w stan upadłości. Wyjaśniała, że chodzi o to, że zobowiązania Ruchu nie są wyższe od kapitału stowarzyszenia. Ruch do kapitału zalicza jednak również deklaracje wpłacenia darowizn złożone mu przez Palikota. Wójcik przyznała, że zdarzają się zobowiązania, które są już wymagalne, a nie zostały zapłacone. - Trudno w tej chwili powiedzieć, jaka jest skala opóźnień - przyznała. Oświadczyła jednocześnie, że nie zdarzyło się, aby zapłacona była tylko połowa wartości faktury. Przyznała, że zdarza się jednak, iż faktury płacone są w częściach. Potwierdziła też słowa Mroczka zgodnie z którymi stowarzyszenie ma gwarancje dotyczące pokrycia jego ewentualnych zobowiązań w formie deklaracji wpłacenia darowizn przez Palikota. Księgowa przyznała, że widziała fakturę Kwapisa, jednak według niej nie spełnia ona wymogów formalnych, bo brak na niej daty.
PAP, arb