Intelektualiści bronią słów Kaczyńskiego o Merkel. "Polityczna nadinterpretacja"
"Ubolewamy z powodu takiego nieodpowiedzialnego działania niektórych polityków i mediów w Polsce i Niemczech. Jest nam przykro, że podobne insynuacje, znajdujące poparcie w części mediów w obu krajach, nie tylko fałszują nasze głębokie przekonanie o potrzebie budowania trwałych i partnerskich więzi pomiędzy naszymi krajami, ale także prowadzą do powielania personalnych stereotypów i uprzedzeń, które nigdy nie stanowią solidnej podstawy do równoprawnej współpracy" - napisano w liście. "Jesteśmy zdecydowanie przeciwni takiemu stylowi uprawiania polityki i uważamy, że tylko rzetelna i oparta na prawdzie wymiana poglądów, negocjacje i uczciwe uzgadnianie interesów stanowią podstawę do skutecznych i trwałych więzi w relacjach międzynarodowych" - oświadczyli sygnatariusze listu.
W książce "Polska naszych marzeń" prezes PiS napisał, że nie sądzi, "żeby kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności". Te słowa Kaczyńskiego szeroko komentowały niemieckie media. Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenił, że prezes PiS znów sięgnął w kampanii wyborczej po niemiecką kartę, a rolę "złego Niemca" odgrywa tym razem Angela Merkel.PAP, arb