"Leczenie" plajty blokadą (aktl.)
Dodano:
Stoczniowcy ze Szczecina wierzą, że protestami uratują zakład od bankructwa. Dziś zdecydowali się na blokadę ronda w centrum miasta.
Ponad dwa tysiące stoczniowców w piątek rano przemaszerowało głównymi ulicami Szczecina i dotarło do Placu Żołnierza, jednego z ważniejszych skrzyżowań w centrum miasta. Tam na godzinę zablokowali rondo.
Idąc, wznosili okrzyki. Najgłośniejsi zachowywali się, gdy przechodzili obok siedzib banków, a zwłaszcza PKO BP, który jest liderem konsorcjum banków wierzycieli Stoczni (banki nie zgodziły się na umorzenia długów zakładu). Wówczas krzyczeli "Złodzieje! Stocznia nasza, a nie wasza!", "Chcemy chleba!". Okrzykom towarzyszyły dźwięki gwizdków. Protestujący odśpiewali też hymn narodowy. Nie mieli ze sobą transparentów, jedynie biało-czerwone flagi.
Przed Zakładami Odzieżowymi "Odra" nawoływali ich pracowników: "Chodźcie z nami". Zakłady te również przeżywają kłopoty finansowe i część pracowników przebywała na przymusowych urlopach.
Po blisko trzech godzinach zakończył się marsz ulicami Szczecina. Stoczniowcy wrócili do zakładu, gdzie jeszcze w piątek podejmą decyzje o dalszych formach protestu.
Rzecznik komitetu protestacyjnego Jerzy Możdżyński powiedział, że do tej pory stoczniowcy nie otrzymali konkretnych informacji, kiedy zostaną im wypłacone zaległe pensje ani kiedy będą mogli wrócić do pracy. Ze stoczniowcami rozmawiał prezes zarządu Stoczni Szczecińskiej Zbigniew Karkota, ale "nie miał nic do powiedzenia", ocenia Możdżyński.
les, pap
Czytaj też: Niedospawana kolebka
Upadła stocznia
Protesty bankrutów
Idąc, wznosili okrzyki. Najgłośniejsi zachowywali się, gdy przechodzili obok siedzib banków, a zwłaszcza PKO BP, który jest liderem konsorcjum banków wierzycieli Stoczni (banki nie zgodziły się na umorzenia długów zakładu). Wówczas krzyczeli "Złodzieje! Stocznia nasza, a nie wasza!", "Chcemy chleba!". Okrzykom towarzyszyły dźwięki gwizdków. Protestujący odśpiewali też hymn narodowy. Nie mieli ze sobą transparentów, jedynie biało-czerwone flagi.
Przed Zakładami Odzieżowymi "Odra" nawoływali ich pracowników: "Chodźcie z nami". Zakłady te również przeżywają kłopoty finansowe i część pracowników przebywała na przymusowych urlopach.
Po blisko trzech godzinach zakończył się marsz ulicami Szczecina. Stoczniowcy wrócili do zakładu, gdzie jeszcze w piątek podejmą decyzje o dalszych formach protestu.
Rzecznik komitetu protestacyjnego Jerzy Możdżyński powiedział, że do tej pory stoczniowcy nie otrzymali konkretnych informacji, kiedy zostaną im wypłacone zaległe pensje ani kiedy będą mogli wrócić do pracy. Ze stoczniowcami rozmawiał prezes zarządu Stoczni Szczecińskiej Zbigniew Karkota, ale "nie miał nic do powiedzenia", ocenia Możdżyński.
les, pap
Czytaj też: Niedospawana kolebka
Upadła stocznia
Protesty bankrutów