Ostra walka o miejsce na liście leków refundowanych

Dodano:
Nieformalny lobbing, wzajemne przysługi i sieć znajomości to metody firm, aby zapewnić swoim lekom miejsce na listach refundowanych - twierdzi "Dziennik Gazeta Prawna", powołując się na raport socjologów z Uniwersytetu w Cambridge.

Opracowanie powstało na podstawie rozmów przeprowadzonych od  lutego 2009 r. do kwietnia 2010 r. m.in. z pracownikami resortu zdrowia, NFZ, firm farmaceutycznych, parlamentarzystami. Portal Rynek zdrowia.pl, który opisał raport, podaje, że o refundacji decydują przede wszystkim znajomości, a zasadniczą formą nieformalnego lobbingu są wzajemne przysługi. Badaczy z Cambridge najbardziej zaskoczyły naciski dyplomatyczne. Jeden z ich rozmówców mówił, że do ministerstwa przyszedł nawet list od amerykańskich kongresmenów, którzy zabiegali o wpisanie leku na listę.

Artur Fałek, szef departamentu polityki lekowej i farmacji w Ministerstwie Zdrowia, zapewnia, że takie naciski nie mają wpływu na wpisywanie medykamentów na listy. Przyznaje jednocześnie, że styk administracji i biznesu jest obszarem wrażliwym, dlatego znajduje się pod specjalnym nadzorem. - W  ministerstwie istnieją procedury podejmowania decyzji refundacyjnych, skonstruowane w taki sposób, aby wyłączyć wpływ pojedynczej osoby na wynik rozstrzygnięcia - zapewnia. Dodaje, że "decyzję co do tego jakie leki znajdą się na liście refundacyjnej, podejmuje sam minister odpowiedzialny za politykę lekową, zaś pracownicy nie mają na nią wpływu".

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...