Prawnik Perquisa żąda przeprosin od Tomaszewskiego
W kilku innych wypowiedziach medialnych, pytany o swe poglądy na temat powoływania do kadry zawodników wychowanych poza krajem, nazwał Perquisa "francuskim śmieciem", "futbolowym odpadem z reprezentacji Francji", w której nie pozostał, choć grał w juniorach. - Damien Perquis, który ma przecież polskie korzenie, jest dotknięty tymi wypowiedziami - powiedział jego adwokat, Marcin Wojcieszak, który przygotowuje pismo do Tomaszewskiego z żądaniem, aby przeprosił w mediach jego klienta. Jak dodał, nie postanowiono jeszcze, czy do pisma dołączyć żądania finansowe (zadośćuczynienia, czy wpłaty pewnej kwoty na cel społeczny), czy poprzestać na samych przeprosinach w prasie, telewizji i internecie, gdzie te wypowiedzi się pojawiły. - Zobaczymy, jak pan Tomaszewski, którego wszyscy szanujemy za osiągnięcia sportowe, zareaguje na to pismo. Jeśli odmówi przeprosin, złożymy w sądzie pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych - zapowiedział mecenas Wojcieszak. Jego zdaniem wypowiedzi Tomaszewskiego naruszyły godność Perquisa, a jest to szczególnie dotkliwe, bo dokonała tego osoba powszechnie znana i - przynajmniej w oczach części społeczeństwa - obdarzona autorytetem. - Co innego, gdyby pan Tomaszewski powiedział, że Perquis to słaby piłkarz i nie zasługuje na powołanie. To przecież dopuszczalna krytyka - podkreślił adwokat.
Zapowiada się proces, bo Tomaszewski w rozmowie z PAP zapowiedział, że przepraszać nie zamierza. - Ja wyraziłem opinię o zawodniku, który grał w reprezentacji Francji, który zdradził francuską piłkę. Ja takiego zawodnika nie chcę. Dla mnie to jest taki farbowany Polak, który nie powinien bezcześcić koszulki z białym orłem, w której my - prawdziwi Polacy - zdobywaliśmy medale na mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich - mówił. Tomaszewski powiedział, że nie przeprosi Perquisa, bo "nie użył tego sformułowania w stosunku do człowieka, to było skierowane jako do piłkarza". Dodał, że to była jedynie jego opinia o piłkarzu. Były bramkarz, a obecnie poseł oświadczył, że nie boi się spotkania w sądzie. - Bałem się tylko kominiarza - ironizował i dodał, że nie będzie sobie tym zawracał głowy, ponieważ "został powołany przez wyborców do pełnienia innej misji". - Ja naprawdę jakimiś odpadami futbolowymi nie chcę się zajmować - zakończył.
pap, ps