Szef krakowskiego SLD: "afera kolczykowa" była pomówieniem
- Oskarżony przed sądem powiedział, że jego wypowiedzi były nieprawdziwe, chce za nie przeprosić i pojednać się. Nie stawił się jednak na kolejną rozprawę. Jeżeli nie zawrze ze mną ugody, sprawę rozstrzygnie wyrokiem sąd - powiedział Gondek dziennikarzom. Przed sądem domaga się przeprosin i 50 tys. zł nawiązki na rzecz Fundacji dla Dzieci Głęboko Upośledzonych. Jak poinformował, sprawa rzekomych nieprawidłowości została zbadana i decyzją krajowego sądu partyjnego SLD z partii wydaleni zostali w sumie dwaj uczestniczący w pomówieniach działacze.
Sprawy nie badała prokuratura, uznając, iż mieści się w granicach dopuszczalnej krytyki politycznej wewnątrzpartyjnej. - Ta sprawa miała znaczący wpływ na przebieg kampanii. Możliwe, że z tego powodu SLD nie ma w Krakowie mandatu parlamentarnego - powiedział Gondek. Zadeklarował, że zrobi wszystko, by odbudować dobre imię SLD; zaapelował też do mediów o ostrożniejsze opisywanie rzeczywistości. Jak podał Gondek, powołując się na poniedziałkowe ustalenia z nowym szefem klubu SLD Leszkiem Millerem, Kraków nie zostanie pozbawiony kontaktów z parlamentarzystami, bowiem swoje drugie biuro poselskie otworzy w tym mieście łódzki poseł SLD Dariusz Joński. W prace na rzecz Małopolski zaangażuje się także europosłanka Joanna Senyszyn.
Do czasu nadania depeszy PAP nie udało się skontaktować z oskarżonym o pomówienie w prywatnym akcie oskarżenia byłym działaczem SLD. Sąd nie wyznaczył jeszcze terminu kolejnej rozprawy.pap, ps