Europa się martwi o klimat. I apeluje do świata o odpowiedzialność
- W nieodległej przyszłości wszystkie największe gospodarki powinny mieć te same prawne zobowiązania wobec klimatu. Staramy się "wciągnąć na pokład" jak najwięcej krajów. Jeśli nam się nie uda, będziemy mieli bardzo poważną sytuację - oświadczyła Hedegaard. Między 28 listopada a 9 grudnia odbędzie się w Durbanie w RPA 17 konferencja klimatyczna ONZ, gdzie największe gospodarki mają zdecydować, co dalej ze zobowiązaniami klimatycznymi. Z końcem 2012 r. wygaśnie bowiem pierwszy okres obowiązywania Protokołu z Kioto, który limituje światowe emisje CO2.
Hedegaard przyznała, że Durban nie przyniesie nowej międzynarodowej, prawnie wiążącej umowy w sprawie obniżania emisji. - Sprawa jest pilna, świat potrzebuje takiej umowy i powinniśmy ją mieć w Durbanie. Niestety widzimy, że to się nie zdarzy, nie ze względu na UE, my jesteśmy gotowi od kilku lat, ale ze względu na innych - ubolewała. Obecnie UE generuje tylko 11 proc. światowych emisji CO2 - do największych zanieczyszczających należą USA, Chiny, Rosja, Indie i Japonia. Wobec braku szans na nową globalną umowę, UE zadeklarowała, że jest gotowa przedłużyć Protokół z Kioto, ale po warunkiem, że do harmonogramu obniżania emisji zobowiążą się inne gospodarki. Hedegaard poinformowała, że Rosja, Japonia i Kanada nie chcą drugiego okresu obowiązywania Protokołu z Kioto. - Gdyby tylko Europa zobowiązała się do przedłużenia Protokołu, to nie zredukuje to nawet jednej tony CO2. Dlatego, żeby Durban był sukcesem dla klimatu, naszym warunkiem jest, by inni przynajmniej zobowiązali się do ścieżki obniżania emisji, byśmy wiedzieli, kiedy dołączą - podkreśliła. Jej zdaniem, jeśli emitenci nie będą w stanie tego zrobić, będzie to "nieodpowiedzialne". Dodała jednak, że "czuje", iż coraz więcej krajów, m.in. Rosja, rozumie i akceptuje stanowisko UE.
Komisarz jako kolejny warunek przedłużenia Protokołu z Kioto wymieniła ograniczenie tzw. przydzielonych jednostek emisji (AAU) zgromadzonych przez niektóre kraje w latach 2008-2012, m.in. przez Polskę i Rosję. Jej zdaniem, przeniesienie tych nadwyżek w całości do drugiego okresu Protokołu naruszy "integralność środowiskową". Komisarz przypomniała, że Amerykanie po konferencji klimatycznej w Cancun zadeklarowali, że USA są za prawnie wiążącą umową klimatyczną, jeśli w równym stopniu będzie ona obowiązywała Chiny. - Teraz Europa mówi: OK, ze względu na wewnętrzne problemy w USA jest to teraz niemożliwe, ale prawnie wiążąca wszystkich umowa nie jest sprzeczna z tym, co Amerykanie chcieli - zaznaczyła.
Connie Hedegaard oceniła, że w Durbanie są do załatwienia jeszcze trzy rzeczy, dyskutowane na poprzednich konferencjach klimatycznych w Cancun i Kopenhadze: finansowanie przeciwdziałania i adaptacji do zmian klimatycznych, fundusz technologiczny i ochrona lasów. - Inne kwestie to włączenie lotnictwa i transportu morskiego (do obniżania emisji) oraz sektorowe i rynkowe mechanizmy obniżania emisji - dodała. Przypomniała przy tym, że UE spełniła swoje zobowiązania w ramach krótkoterminowego wsparcia biedniejszych krajów w ich walce ze zmianami klimatycznymi oraz w ograniczaniu emisji (fast-track financing). 8 listopada ministrowie finansów krajów UE zatwierdzili 2,34 mld euro pomocy w tym roku, tyle ile w poprzednim.
- Oczywiście w Durbanie będzie dyskusja na temat długoterminowego finansowania. Naszym zdaniem, by kraje mogły wypełnić zobowiązanie 100 mld dolarów rocznie do 2020 roku konieczne jest łączenie środków publicznych z prywatnymi i innowacyjnymi instrumentami finansowymi. Nie ma możliwości, żeby było to spełnione tylko dzięki środkom publicznym - powiedziała komisarz. W 2009 r. na konferencji klimatycznej ONZ w Kopenhadze kraje rozwinięte oraz UE zobowiązały się wypłacić 30 mld dolarów w ciągu trzech lat na cele klimatyczne krajów rozwijających się. Uzgodniono też, że na długoterminowe finansowanie potrzeba 100 mld dolarów rocznie do 2020 r.
PAP, arb