1,5 mln dla żołnierza. Stracił nogi przez sepsę

Dodano:
Żadne odszkodowanie nie zwróci żołnierzowi nóg (fot. Jakub Czermiński)
Ok. 1,5 mln zł otrzyma od Skarbu Państwa były żołnierz z jednostki w Skwierzynie (Lubuskie), który w wyniku zakażenia zachorował na sepsę i stracił obie nogi - zdecydował Sąd Apelacyjny w Szczecinie. Wyrok sądu jest prawomocny; przysługuje od niego jedynie kasacja. Podczas ogłaszania wyroku strony nie były obecne.
Mężczyzna jest jednym z czterech żołnierzy z 61. Brygady Rakietowej Obrony Powietrznej w Skwierzynie, którzy w marcu 2006 r. roku zachorowali na sepsę. 21-letni wówczas żołnierz w wyniku choroby stracił obie nogi. Domagał się od wojska m.in. jednego miliona zł zadośćuczynienia.

Z odsetkami dostanie ok. 1,5 mln zł

Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim przyznał w kwietniu byłemu żołnierzowi 500 tys. zł odszkodowania. Od tej decyzji mężczyzna się odwołał. Od wyroku odwołał się także pozwany, czyli Skarb Państwa. Sąd Apelacyjny w Szczecinie, podzielając ustalenia sądu niższej instancji, zasądził jednak od Skarbu Państwa dodatkowe 500 tys. zł, czyli razem jeden milion zł zadośćuczynienia. Utrzymał w mocy wyrok zasądzający blisko 8 tys. zł na protezy, 6,5 tys. zł zwrotu kosztów leczenia oraz 1,5 tys. zł renty miesięcznej. Łącznie były żołnierz wraz z odsetkami ma otrzymać ok. 1,5 mln zł.

Sąd: stwierdzam winę jednostki

Szczeciński sąd zaakceptował ustalenia sądu okręgowego jednak, w przeciwieństwie do sądu okręgowego, uznał, że pozwanemu, czyli jednostce wojskowej, można przypisać winę. - Powoływanie obywatela do zasadniczej służby wojskowej było ewidentnie związane z imperium państwa, a nie jego dominium, czyli przejawem władzy państwowej nad obywatelem, a nie zarządzaniem majątkiem należącym do Skarbu Państwa. Każdy żołnierz zasadniczej służby miał więc prawo do opieki medycznej, a powołujący go, czyli Skarb Państwa, miał obowiązek taką opiekę zapewnić - argumentował sąd. Jak dodał, choremu żołnierzowi takiej ochrony nie zapewniono, mimo że w jednostce w Skwierzynie była izba chorych, pracowała pielęgniarka. - Można przyjąć, że zawinienie dotyczyło niedochowania staranności - zaznaczył sąd.

Gdyby ktoś się nim zajął...

Sąd przypomniał, że młody mężczyzna zemdlał w trakcie ćwiczeń w jednostce, miał podwyższoną temperaturę, jednak żaden z funkcjonariuszy nie uznał za stosowne monitorować jego zdrowie. Został pozostawiony sam sobie. Gdyby przebywał wówczas w warunkach cywilnych mógłby np. liczyć na pomoc osób najbliższych. W jednostce nie miał takich możliwości. - Powód powinien pozostać w izbie chorych na obserwacji - podkreślił sąd. Gdyby tak się stało, pomoc zostałaby udzielona znacznie szybciej, a skutki zakażenia byłyby mniejsze.

Stracił perspektywy i radość życia

Sąd dodał, że zasądzona kwota odszkodowania, biorąc pod uwagę utratę obu nóg i bliznowce, które pokrywają ok. 50 proc. powierzchni ciała mężczyzny oraz fakt, że był on wcześniej całkowicie zdrowy, jest adekwatna i odpowiada wysokości krzywdy, jakiej doznał i będzie doznawać przez całe życie. Zdaniem sądu powód nie tylko utracił możliwości zarabiania, ale także radość życia i perspektywy na przyszłość.

Wcześniej toczyły się także postępowania karne przeciwko funkcjonariuszom jednostki, lekarzowi, pielęgniarce, dowódcy jednostki. Wszystkie umorzono.

zew, PAP

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...