Tymoszenko grozi śmierć?

Dodano:
Julia Tymoszenko (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Stan zdrowia więzionej od ponad trzech miesięcy w areszcie byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko jest tak poważny, że jej życiu grozi niebezpieczeństwo - zaalarmował jeden z najbliższych współpracowników opozycjonistki, były wicepremier Ołeksandr Turczynow.

Wszystko o nowym rządzie Tuska - kliknij tutaj

Skazana niedawno na 7 lat więzienia Tymoszenko ze względu na  problemy z kręgosłupem od ponad dwóch tygodni nie może się samodzielnie poruszać, a  w ostatnim czasie na jej ciele ponownie pojawiły się dziwne sińce. - Niektóre z nich mają 15 centymetrów średnicy - oświadczył Turczynow. Wcześniej Tymoszenko uskarżała się na sińce w sierpniu, kilkanaście dni po aresztowaniu. Jej otoczenie przypuszczało wówczas, że mogła ona ulec zatruciu stosowanymi w areszcie środkami do walki z gryzoniami.

Turczynow, wiceprzewodniczący partii Tymoszenko "Batkiwszyna" (Ojczyzna), która jest główną partią parlamentarnego Bloku Julii Tymoszenko, poinformował, że ugrupowanie to zwróciło z prośbą o  interwencję w sprawie byłej premier i więzionego prawie od roku byłego szefa MSW Jurija Łucenki do Czerwonego Krzyża, europejskiego biura Światowej Organizacji Zdrowia oraz Lekarzy bez Granic. Partia poprosiła także o pomoc akredytowanych na Ukrainie ambasadorów. Wcześniej adwokat Tymoszenko, Serhij Własenko, który jako jeden z nielicznych może odwiedzać byłą premier w areszcie w  Kijowie, oświadczył, że opozycjonistka od dwóch tygodni bezskutecznie prosi kierownictwo aresztu o widzenie z własnym lekarzem. Obrońca przekazał, że w tym samym czasie lekarze zatrudnieni w areszcie pozwalają śledczym na trwające po 4-5 godzin przesłuchania w  sprawie zarzutów o przestępstwa podatkowe.

11 października Tymoszenko otrzymała wyrok 7 lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją prawie trzy lata temu. Po ogłoszeniu wyroku władze powróciły do dwóch śledztw, które toczyły się przeciwko byłej premier wcześniej. Dotyczą one przestępstw, które była premier miała popełnić w  latach 90-tych XX wieku, gdy kierowała firmą Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy (JSEU). W pierwszym śledztwie chodzi o długi JSEU, która zajmowała się głównie importem gazu i na której czele Tymoszenko stała do 1995 roku. Zdaniem prokuratury, będąc właścicielką JSEU, Tymoszenko doprowadziła do przeniesienia spłaty długów swej firmy na budżet państwa. Było to zadłużenie firmy wobec Ministerstwa Obrony Rosji w  wysokości ponad 400 milionów dolarów. Kolejne wznowione śledztwo także ma związek z JSEU. W 2001 r. prokuratura oskarżała Tymoszenko o kontrabandę rosyjskiego gazu, uchylanie się od spłaty podatków i wręczenie łapówki byłemu premierowi Pawłowi Łazarence. Zarzuty te nie znalazły wówczas potwierdzenia w sądzie. 11 listopada do oskarżeń pod adresem Tymoszenko przyłączyła się skarbówka. Była premier usłyszała zarzuty ukrywania dochodów z obrotów dewizowych w wysokości ponad 165 milionów dolarów, kradzież środków budżetowych i uchylanie się od spłaty 47 milionów hrywien (ok. 18,8 mln zł) podatków.

Sprawa Tymoszenko komplikuje stosunki między Ukrainą a Unią Europejską, z którą Kijów negocjuje obecnie umowę stowarzyszeniową. Zdaniem Brukseli wyrok na Tymoszenko był motywowany politycznie i świadczy o wybiórczym stosowaniu prawa na  Ukrainie. Tymoszenko była główną rywalką prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich.

Wszystko o nowym rządzie Tuska - kliknij tutaj

PAP, arb

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...