Górnicy boją się reformy
Dodano:
Ponad 500 związkowców z dwóch górniczych central związkowych protestowało w Katowicach przeciwko planom reformy górnictwa. Zapowiedzieli eskalację protestów.
Związkowcy sprzeciwiają się głównie likwidacji kolejnych kilku kopalń, zwolnieniom pracowników, zamrożeniu płac w branży na trzy lata oraz wydłużeniu pracy kopalń z pięciu do sześciu dni.
"W tych sprawach nie może być mowy o kompromisie, Ministerstwo Gospodarki musi wycofać się z tych pomysłów. Protestujemy teraz, ponieważ nie jest jeszcze za późno, jak w przypadku stoczni" - mówił szef sztabu protestacyjnego Związku Zawodowego Górników w Polsce Wacław Czerkawski.
Jego zdaniem brak woli dialogu ze strony rządu skutkować będzie eskalacją protestów. Podobnego zdania jest Marek Klementowski z górniczej "Solidarności". "To ostatnia pokojowa akcja. Cierpliwość górników kończy się. Nie zabraknie nam pomysłów na akcje protestacyjne" - powiedział.
Manifestację zorganizowały wspólnie "S" i ZZGwP - dwie największe górnicze centrale, dotychczas konkurujące ze sobą. Ich przedstawiciele zgodnie mówili, że w sprawach obrony zagrożonych miejsc pracy nie ma między nimi różnic i zamierzają działać wspólnie.
Protestujący, przy dźwiękach górniczej orkiestry, wyjących syren i w huku wybuchających petard, pikietowali siedziby Związku Pracodawców Górnictwa, Państwowej Agencji Restrukturyzacji Górnictwa oraz Śląski Urząd Wojewódzki. Przedstawicielom tych instytucji wręczyli petycje oraz swoje uwagi do programu naprawy górnictwa. "Złodzieje" - skandowali.
Wojewoda śląski Lechosław Jarzębski obiecał przekazać uwagi górników premierowi i ministrowi gospodarki. Przypomniał też, że w poniedziałek w Katowicach odbędzie się spotkanie poświęcone rozwojowi gospodarczemu Śląska, w tym przyszłości górnictwa.
W spotkaniu, nazywanym śląskim "okrągłym stołem" udział weźmie m.in. minister gospodarki Jacek Piechota. Na ten dzień górnicze związki również zapowiedziały pikiety. Podczas czwartkowego protestu, w Warszawie rozpoczynały się obrady tzw. zespołu trójstronnego ds. bezpieczeństwa socjalnego górników.
W wyniku zapoczątkowanej w 1998 roku reformy górnictwa z pracy w branży odeszło prawie 100 tys. osób. Zakończono wydobycie węgla w 13 kopalniach całkowicie likwidowanych oraz 10 likwidowanych częściowo. Roczne zdolności produkcyjne górnictwa zmniejszyły się o ponad 31 mln ton. Obecnie w 36 kopalniach pracuje ok. 144 tys. górników.
Zgodnie z założeniami nowego programu naprawy sektora, opracowanego w resorcie gospodarki pod kierownictwem wiceministra Marka Kossowskiego, do 2006 roku zatrudnienie w branży ma zmniejszyć się o dalsze 19,5-27,5 tys. osób, w zależności od przyjętego scenariusza. Zdaniem związkowców utrata tylu miejsc pracy katastrofalnie zwiększy bezrobocie na Śląsku, przekraczające już 300 tys. osób.
Zdolności produkcyjne kopalń mają zmaleć o dalsze 15 mln ton, co oznacza likwidację ok. 6 kopalń. Jednocześnie, aby zwiększyć wydajność i efektywność, pozostałe kopalnie miałyby pracować przez sześć dni w tygodniu, z zachowaniem pięciodniowego tygodnia pracy górników. W 2004 roku - według resortu gospodarki - górnictwo ma przynieść zysk netto.
em, pap
"W tych sprawach nie może być mowy o kompromisie, Ministerstwo Gospodarki musi wycofać się z tych pomysłów. Protestujemy teraz, ponieważ nie jest jeszcze za późno, jak w przypadku stoczni" - mówił szef sztabu protestacyjnego Związku Zawodowego Górników w Polsce Wacław Czerkawski.
Jego zdaniem brak woli dialogu ze strony rządu skutkować będzie eskalacją protestów. Podobnego zdania jest Marek Klementowski z górniczej "Solidarności". "To ostatnia pokojowa akcja. Cierpliwość górników kończy się. Nie zabraknie nam pomysłów na akcje protestacyjne" - powiedział.
Manifestację zorganizowały wspólnie "S" i ZZGwP - dwie największe górnicze centrale, dotychczas konkurujące ze sobą. Ich przedstawiciele zgodnie mówili, że w sprawach obrony zagrożonych miejsc pracy nie ma między nimi różnic i zamierzają działać wspólnie.
Protestujący, przy dźwiękach górniczej orkiestry, wyjących syren i w huku wybuchających petard, pikietowali siedziby Związku Pracodawców Górnictwa, Państwowej Agencji Restrukturyzacji Górnictwa oraz Śląski Urząd Wojewódzki. Przedstawicielom tych instytucji wręczyli petycje oraz swoje uwagi do programu naprawy górnictwa. "Złodzieje" - skandowali.
Wojewoda śląski Lechosław Jarzębski obiecał przekazać uwagi górników premierowi i ministrowi gospodarki. Przypomniał też, że w poniedziałek w Katowicach odbędzie się spotkanie poświęcone rozwojowi gospodarczemu Śląska, w tym przyszłości górnictwa.
W spotkaniu, nazywanym śląskim "okrągłym stołem" udział weźmie m.in. minister gospodarki Jacek Piechota. Na ten dzień górnicze związki również zapowiedziały pikiety. Podczas czwartkowego protestu, w Warszawie rozpoczynały się obrady tzw. zespołu trójstronnego ds. bezpieczeństwa socjalnego górników.
W wyniku zapoczątkowanej w 1998 roku reformy górnictwa z pracy w branży odeszło prawie 100 tys. osób. Zakończono wydobycie węgla w 13 kopalniach całkowicie likwidowanych oraz 10 likwidowanych częściowo. Roczne zdolności produkcyjne górnictwa zmniejszyły się o ponad 31 mln ton. Obecnie w 36 kopalniach pracuje ok. 144 tys. górników.
Zgodnie z założeniami nowego programu naprawy sektora, opracowanego w resorcie gospodarki pod kierownictwem wiceministra Marka Kossowskiego, do 2006 roku zatrudnienie w branży ma zmniejszyć się o dalsze 19,5-27,5 tys. osób, w zależności od przyjętego scenariusza. Zdaniem związkowców utrata tylu miejsc pracy katastrofalnie zwiększy bezrobocie na Śląsku, przekraczające już 300 tys. osób.
Zdolności produkcyjne kopalń mają zmaleć o dalsze 15 mln ton, co oznacza likwidację ok. 6 kopalń. Jednocześnie, aby zwiększyć wydajność i efektywność, pozostałe kopalnie miałyby pracować przez sześć dni w tygodniu, z zachowaniem pięciodniowego tygodnia pracy górników. W 2004 roku - według resortu gospodarki - górnictwo ma przynieść zysk netto.
em, pap