Ukraina powinna brać przykład z Białorusi i oddać Naftohaz Gazpromowi
Decyzje w tych sprawach zapadły podczas posiedzenia Najwyższej Rady Państwowej białorusko-rosyjskiego Państwa Związkowego, które w piątek pod przewodnictwem liderów dwóch krajów odbyło się w rezydencji prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa w Gorkach koło Moskwy.
Strony podpisały dwie umowy międzyrządowe i trzy kontrakty handlowe, które określają warunki dostaw rosyjskiego gazu na Białoruś i tranzytu przez jej terytorium w latach 2012-14, a także kupna przez Gazprom pozostałych 50 proc. Biełtransgazu. Pierwszą połowę akcji tej spółki monopolista z Rosji kupił w 2007 roku.
"Kommiersant" podaje, że w 2012 roku cena rosyjskiego gazu dla Białorusi wyniesie 165,6 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Informuje też, że w latach 2013-14 będzie ona wyliczana na podstawie formuły, obejmującej cenę surowca dla odbiorców w Jamało-Neneckim Okręgu Autonomicznym na Syberii Zachodniej oraz koszty transportu do granicy Rosji i Białorusi (2,7 USD za przesłanie 1000 metrów sześciennych surowca na odległość 100 km przy długości trasy 3262 km), koszty magazynowania w podziemnych zbiornikach na terytorium Federacji Rosyjskiej (6,2 USD za 1000 m sześciennych) i koszty sprzedaży ponoszone przez Gazprom (1 USD za 1000 metrów sześciennych).
Według dziennika, prognozowana cena gazu dla Jamało-Neneckiego Okręgu Autonomicznego w 2013 roku wyniesie 60 USD. Na tej podstawie "Kommiersant" przyjmuje, że w 2013 r. Białoruś będzie płacić 183 USD. Obecnie cena rosyjskiego gazu dla odbiorców w Europie przekracza 400 USD.
Gazeta przypomina, że Kijów od miesięcy domaga się rabatu na gaz i wnioskuje o zmianę formuły cenowej, w zawartym w styczniu 2009 roku kontrakcie z Gazpromem. Jednak Rosja żąda w zamian zgody władz Ukrainy na połączenie ukraińskiego Naftohazu z rosyjskim monopolistą.
Zdaniem przytoczonego przez "Kommiersanta" politologa Fiodora Łukjanow, "porozumienia z Białorusią są testem dla modelu, który można zastosować także na Ukrainie". Z kolei analityk rynków energetycznych Konstantin Simonow ocenił, że umowami tymi "Władimir Putin pokazał Kijowowi przysłowiową marchewkę".
Dziennik podaje, że źródła w MSZ Rosji potwierdziły mu, iż "Moskwa i Kijów kontynuują niepubliczne negocjacje na temat gazu". "Rosyjscy urzędnicy mają nadzieję, że niedawne uruchomienie Gazociągu Północnego (Nord Stream) omijającego Ukrainę i porozumienia z Białorusią skłonią ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza do ustępstw" - przekazuje "Kommiersant".
Gazeta zauważa również, że "piątkowe wydarzenia pokazały, iż "w dążeniu do połączenia sąsiadów z Rosją za pomocą gazowej rury Władimir Putin i Dmitrij Miedwiediew potrafią być cierpliwi". "Aby przekonać Alaksandra Łukaszenkę do sprzedania Biełtransgazu, musieliśmy stoczyć z naszym najbliższym sojusznikiem dwie gazowe, jedną naftową i jedną mleczną wojnę" - konstatuje "Kommiersant".
pap, em