Wybory zostały sfałszowane? Prokuratura nie chce tego badać
"Mamy dowód masowych fałszerstw"
Lider Nowej Prawicy Janusz Korwin-Mikke złożył zawiadomienie w Prokuraturze Generalnej na początku października, przed wyborami parlamentarnymi. Zawiadomienie ostatecznie trafiło do prokuratury na Ochocie. - Mamy pewien dowód popełnienia masowych fałszerstw. Złożyliśmy w tej sprawie zawiadomienie do prokuratora generalnego. Doszło z całą pewnością do masowych fałszerstw w okręgu mazowieckim, dokonanych niestety przez PSL - mówił w październiku Korwin-Mikke.
Dziwne wyniki. Z drugiej strony miedzy głosowali zupełnie inaczej
Do zawiadomienia o popełnieniu fałszerstwa wyborczego Korwin-Mikke dołączył analizę prof. Przemysława Śleszyńskiego z PAN, który zbadał liczbę głosów nieważnych oddanych w tamtych wyborach. Wynika z niej, że zdecydowanie najwięcej jest ich w woj. mazowieckim, głosy uznano za nieważne, bo na protokołach głosujący zamiast jednego krzyżyka mieli stawiać dwa lub więcej.
Według Korwin-Mikkego ktoś dostawił dodatkowe krzyżyki na kartach do głosowania, aby w ten sposób unieważnić głosy. - Pokrywa to się dokładnie z granicą woj. mazowieckiego, w tym akurat województwie są wyjątkowo dobre wyniki PSL-u, natomiast jest tam ogromnie dużo głosów nieważnych - mówił Korwin-Mikke.
PSL pozwał, ale przegrał
PSL przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi - w piątek 7 października - złożyło pozew w trybie wyborczym przeciwko Korwin-Mikkemu za jego słowa o fałszerstwach. Domagało się sprostowania, przeprosin i 50 tys. zł na rzecz Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Laskach. 10 października, w poniedziałek po wyborach, sąd umorzył sprawę, argumentując, że powinna toczyć się ona normalnie, a nie w 24-godzinnym trybie wyborczym, ponieważ głosowanie już się odbyło.
zew, PAP