Piesiewicz usłyszał zarzuty. Stanie przed sądem?
Senatorzy już go nie obronią
Decyzja o podjęciu śledztwa zapadła 9 listopada. Stało się to wkrótce potem, gdy z chwilą zaprzysiężenia nowo wybranych senatorów wygasł mandat Piesiewicza i co za tym idzie - immunitet (nie startował w ostatnich wyborach). W lutym 2010 r. senatorzy nie zgodzili się na uchylenie Piesiewiczowi immunitetu, co było przyczyną umorzenia śledztwa wobec podejrzanego w marcu 2010 r. Już wtedy prokuratura zapowiadała wznowienie postępowania, gdy immunitet wygaśnie.
Prokuratura: zażywał kokainę
Prokurator prowadzący śledztwo w sprawie Piesiewicza mówił wcześniej, że z ekspertyz wykonanych na potrzeby śledztwa wynika jednoznacznie, iż senator zażywał kokainę.
W grudniu 2009 r. "Super Express" ujawnił film z udziałem ubranego w sukienkę Piesiewicza, nagrany w jego mieszkaniu przez Joannę D. Film - na którym słychać wulgarne komentarze kobiety - miał być dowodem, że senator posiadał i zażywał narkotyki. Piesiewicz zaprzeczył, by zażywał narkotyki; twierdził, że nie była to kokaina, ale sproszkowane lekarstwa. Zarazem przyznał, że zdarzało mu się zażywać narkotyki, ale wiele lat wcześniej. Piesiewicz zawiesił wówczas członkostwo w klubie parlamentarnym PO.
Zapłacił kilkaset tysięcy
Spotkanie Piesiewicza z Joanną D. i striptizerką Joanną S. nagrano we wrześniu 2008 r., a potem kilka razy "odsprzedawano" politykowi kompromitujące taśmy. Według mediów, senator miał w sumie zapłacić za nagrania ponad 550 tys. zł, m.in. w październiku 2008 r. za "odkupienie" taśm zapłacił 196 tys. zł nieustalonej do dziś kobiecie, podającej się za dziennikarkę.
Senator nie chciał wtedy ścigania szantażystów, a śledztwo w sprawie szantażu początkowo umorzono. Szantażyści nie zrezygnowali. W 2009 r. Halina S., znajoma Joanny D., zadzwoniła za jej wiedzą do Piesiewicza, mówiąc, że "pies wygrzebał z ziemi płyty z nagraniami", na których opakowaniu miał być numer jego komórki. Za niemal 40 tys. zł Piesiewicz "odkupił" od niej nagrania. Szantażyści ponownie zażądali jednak pieniędzy; zagrozili też upublicznieniem nagrań. Wówczas senator zawiadomił prokuraturę, która przygotowała zasadzkę. W listopadzie 2009 r. zatrzymano osoby wskazane przez Piesiewicza (nie były one wtedy aresztowane).
Szantażyści skazani nieprawomocnie
W sierpniu Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skazał troje szantażystów senatora na kary po 1,5 roku więzienia. Zbigniew Sz. jest winny kierowania szantażem wobec senatora, a Joanna D. i Halina S. - wykonania tego czynu - uznał sąd. Wyrok nie jest prawomocny.
zew, PAP