PiS: Klich naciskał na Klicha? Niech Tusk się tłumaczy
Zdaniem obecnej na posiedzeniu dziennikarki "Gazety Polskiej Codziennie" Anity Gargas, w początkowej fazie śledztwa smoleńskiego mimo "wiernopoddańczej postawy" Edmunda Klicha wobec Rosjan "udawało się jednak coś ustalić". Według niej, świadczy o tym meldunek, który polski akredytowany przy MAK złożył 15 kwietnia. - W meldunku tym można przeczytać, że odpowiedzialność za katastrofę ponosi strona rosyjska - relacjonowała. Według Gargas dokumentu tego nie znała prokuratura, "nie było go też w aktach komisji kierowanej przez szefa MSWiA Jerzego Millera ".
Szef MON zabronił obciążać Rosjan za Smoleńsk. PiS: to sprawa dla prokuratury
Zdaniem Gargas, Edmund Klich oparł tezę o odpowiedzialności Rosjan na wynikach przesłuchań świadków przepytanych przez stronę polską. Miało z nich wynikać, że procedury obowiązujące na lotnisku Siewiernyj obligowały Rosjan do jego zamknięcia w przypadku, gdy warunki pogodowe nie spełniały wymaganych minimów. Gdy podczas spotkania z szefem MON Edmund Klich wspomniał o tym fakcie, został "obsztorcowany przez ministra za formułowanie przedwczesnych tez, które mogą zaszkodzić rządowi".
Odnosząc się do nagrania obecny na posiedzeniu prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że Edmund Klich podczas spotkania z ministrem obrony początkowo prezentował stanowisko wyrażone we wcześniejszym meldunku, zgodnie z którym to Rosjanie ponoszą odpowiedzialność za katastrofę, potem "jednak orientuje się on po pierwszych zdaniach, że to jest źle przyjęte i się z tego wycofuje". Z kolei Macierewicz poinformował, że w związku z ujawnionymi nagraniami zespół będzie wnioskował o zwołanie wspólnego posiedzenia sejmowych komisji sprawiedliwości oraz komisji obrony. Zespół chce też, by premier Donald Tusk przedstawił w Sejmie informację "celem ustosunkowania się jako osoby odpowiedzialnej za ostateczne wyniki badania tragedii smoleńskiej do nowych faktów".
Warszawska prokuratura okręgowa odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie ujawnienia przez Edmunda Klicha nagrania jego ubiegłorocznej rozmowy z ówczesnym szefem MON. Decyzja jest prawomocna.PAP, arb