Stało się: pacjenci płacą więcej. "Szukajcie ludzkich farmaceutów"
Prezes NFZ Jacek Paszkiewicz zapewnił, że umieszczenie na recepcie pieczątki "Refundacja do decyzji NFZ" nie powoduje utraty ważności recepty. Jeżeli na recepcie zamiast wskazania stopnia odpłatności zostanie umieszczona taka pieczątka, lek ma być wydawany za najwyższą odpłatnością określoną w wykazie leków refundowanych - wynika z komunikatu NFZ; na stronach Funduszu opublikowano informację z wytycznymi dla aptek, które mają umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Według wiceministra zdrowia Marka Habera recepty, na których nie ma poziomu refundacji, mają być realizowane zgodnie z uprawnieniami przysługującymi pacjentom.
"Szukajcie ludzkich farmaceutów"
Rzecznik praw pacjenta Krystyna Kozłowska radzi natomiast, by pacjenci, którym aptekarz nie chce uznać recepty bez określonego poziomu refundacji, poszukali innej apteki, w której farmaceuta będzie "bardziej ludzki" i wyda lek ze zniżką. Kozłowska poinformowała, że do wczesnego popołudnia jej biuro zanotowało 19 sygnałów na bezpłatną infolinię, dotyczących problemów z refundacją recept, na których lekarze nie określili stopnia refundacji.
Według Porozumienia Zielonogórskiego pieczątki: "Refundacja do decyzji NFZ" stawia na receptach 75 proc. lekarzy, a protest popierają Okręgowe Rady Lekarskie. Wiceprezes PZ Krzysztof Radkiewicz powiedział, że takie pieczątki stawiają także lekarze, którzy nie są zrzeszeni w PZ i OZZL, które rozpoczęły protest. Resort zdrowia ani NFZ nie udzielają informacji na temat skali protestu.
Od lekarza do apteki i... z powrotem
Pacjenci, którzy przychodzili w poniedziałek do aptek z receptami, na których widniał stempel "Refundacja do decyzji NFZ", spotykali się z różnymi sytuacjami. Niektórzy byli odsyłani ponownie do lekarzy - tak było w woj. warmińsko-mazurskim, łódzkim i w Małopolsce; inni mogli wykupić leki, ale po wyższych cenach niż dotychczas, np. Śląsku czy w Warszawie, gdzie apteki, które odwiedziła PAP, zdecydowały o pełnej odpłatności za leki na recepty "pieczątkowe". Podobnie zdecydowali w większości aptekarze z woj. podkarpackiego. Na Podlasiu - pacjenci albo płacą 100 proc. ceny leku, albo są odsyłani po dowód ubezpieczenia.
W Poznaniu z kolei znaczna część recept, z którymi przychodzili do aptek pacjenci, to wciąż recepty wypisywane według starych zasad. Kieleccy lekarze i farmaceuci zwracali uwagę, że przepisy związane z ustawą refundacyjną są różnie interpretowane i do końca nie wiadomo, jak je stosować. W przychodniach oferujących usługi np. w ramach abonamentu medycznego lekarze zgodnie z nowymi przepisami określają na receptach stopień refundacji. Pomagają im w tym specjalne elektroniczne systemy; tak jest w przychodniach Medicover i LUX MED.
Najsłabsze ogniwo? Pacjent
Pacjent, jako najsłabsze ogniwo systemu, będzie w trudnej sytuacji prawnej, gdy otrzyma w aptece lek ze 100-proc. odpłatnością, mimo iż przysługuje mu refundacja; może np. pozwać NFZ - uważa Zenon Wasilewski, ekspert BCC ds. prawa farmaceutycznego. Jego zdaniem jeśli na lekarzy i aptekarzy będzie przerzucana odpowiedzialność za nowo obowiązujące przepisy, konflikt będzie się potęgował, a najwięcej stracą na tym najsłabsi - właśnie pacjenci.
- Prawo nie karze lekarza wprost za złe wypisanie recepty, ale dopiero za jej zrealizowanie niezgodnie z uprawnieniami, czyli w pewnym sensie poświadczenie przez lekarza nieprawdy co do uprawnień - powiedział prawnik Łukasz Sławatyniec z kancelarii CMS Cameron McKenna. Dodał, że brak określenia na recepcie uprawnień czy odpłatności przez lekarza przerzuca ciężar na aptekarzy.
Opozycja ma własne pomysły
SLD z kolei zapowiada złożenie w najbliższych dniach projektu noweli ustawy refundacyjnej. W Sejmie szef partii Leszek Miller spotkał się z ekspertami z dziedziny ochrony zdrowia. Miller powiedział po spotkaniu, że celem noweli będzie przede wszystkim odbiurokratyzowanie pracy lekarzy.
zew, PAP