Marsz milczenia w Rzymie po zbrodni na chińskim imigrancie i jego córce

Dodano:
Rzym, fot. Wikipdia
Kilka tysięcy osób wzięło udział we wtorek w marszu milczenia w Rzymie, zorganizowanym przez społeczność chińskich imigrantów sześć dni po śmierci 31-letniego Chińczyka i jego 9-miesięcznej córki. Mężczyznę i dziecko na jego rękach zamordowano podczas napadu.
"Nie dla przemocy, tak dla bezpieczeństwa" - pod takim hasłem przez ulice rzymskiego Chinatown przeszli imigranci z Chin oraz z innych krajów, a także Włosi. "Chcemy sprawiedliwości" - głosiło hasło na wielu transparentach. W pochodzie, który ruszył z serca chińskiej dzielnicy - Piazza Vittorio - do miejsca zbrodni w rejonie Tor Pignattara, wzięli też udział przedstawiciele władz Wiecznego Miasta oraz stołecznego regionu Lacjum na znak solidarności ze wspólnotą imigrantów. Uczestnicy marszu mówili w wywiadach dla mediów o przestępczości, której ofiarami padają na co dzień; są okradani, wymuszane są od nich haracze, także za dokumenty, które tracą podczas napadów.

4 stycznia wieczorem w dzielnicy Tor Pignattara doszło do napadu na chińskie małżeństwo, wracające z 9-miesięczną córką do domu. Gdy mężczyzna, trzymający córkę na rękach, odmówił wydania torebki z utargiem z agencji transferu pieniędzy, napastnicy oddali strzał. Jedna kula śmiertelnie zraniła niemowlę oraz trzymającego je ojca. Kobieta z obrażeniami leży w szpitalu. W poniedziałek odwiedził ją prezydent Włoch Giorgio Napolitano.

Policja poszukuje dwóch Marokańczyków, których podejrzewa o napad na chińską rodzinę. Przeczesywane są dzielnice stolicy Włoch, ale nie wyklucza się też, że mogli oni opuścić już terytorium tego kraju. Ofiary zbrodni w Rzymie upamiętniono we wtorek także podczas marszu w chińskiej dzielnicy Mediolanu.

Konsul Chińskiej Republiki Ludowej w licznie zamieszkanym przez imigrantów z tego kraju mieście Prato w Toskanii, Zhou Yungi, zaapelował do swych rodaków, by byli "gotowi do samoobrony".

pap, ps

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...