Costa Concordia: kapitan nie chciał wrócić, choć trwała ewakuacja

Dodano:
Ewakuacja statku - zdjęcie zrobione przez pasażera (fot. EPA/CARLOS CARBALLA/PAP)
Kapitan statku "Costa Concordia", który rozbił się o skały u wybrzeży Toskanii, został kilkakrotnie poproszony przez Straż Przybrzeżną o powrót na pokład, gdy trwała tam jeszcze ewakuacja, ale nie posłuchał tych apeli - podała agencja Ansa.
Przebywający w areszcie kapitan Francesco Schettino, zatrzymany na wniosek prokuratury, łamiąc wszelkie zasady opuścił statek po północy, a więc dwie godziny po wypadku, gdy trwała tam ewakuacja 3200 osób. Zakończyła się ona o godzinie 6 rano w sobotę.

Katastrofa Costy Concordii - czytaj więcej na Wprost.pl:

Kolejne ciała odnaleziono we wraku

Uwięziła go złamana noga. Członek załogi uratowany po 36 godzinach

Ostatni Polak z Concordii przeżył? "Bardzo duże prawdopodobieństwo"

Pod pokładem Concordii znaleziono ludzi. Przeżyli

"Sceny jak z Titanica" - dramatyczny finał rejsu włoskiego statku wycieczkowego

Włochy: na pokładzie statku, który osiadł na mieliźnie, było 12 Polaków

Katastrofa Concordii: winny kapitan? Gdzie jest Polak?

Według Ansy, powołującej się na wiarygodne źródła, Straż Przybrzeżna bezskutecznie apelowała do kapitana, by powrócił na pokład i pomógł w akcji ratunkowej. Jeśli informacja ta potwierdzi się, podkreślają obserwatorzy, będzie to dodatkowa okoliczność obciążająca dla kapitana, któremu prokuratura zarzuca nieumyślne spowodowanie śmierci ludzi i porzucenie statku. Prokuratura twierdzi, że bezpośrednią przyczyną wypadku był błąd kapitana, który obrał kurs w kierunku wyspy Giglio. Dlatego ogromny statek osiadł na mieliźnie i wpadł na skałę.

zew, PAP

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...