- Raporty MAK i komisji Millera zostały sporządzone pod presją polityczną, mającą na celu wskazanie, że to polscy piloci doprowadzili do katastrofy. Chodziło o odsunięcie podejrzeń od prawdziwych sprawców: Rosjan - twierdzi Antoni Macierewicz poseł PiS i szef zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej w rozmowie z "Super Expressem".
Zdaniem Macierewicza raporty sporządzone przez MAK i komisję Millera, mówiące o obecności gen. Błasika w kokpicie Tu-154M w momencie katastrofy sporządzone zostały pod presją polityczną mającą na celu wskazanie, że to polscy piloci doprowadzili do katastrofy. - Tezę tę forsowali nie tylko Rosjanie, ale także większość mediów i wielu przedstawicieli rządu Donalda Tuska, w tym płk Edmund Klich – jedyny polski akredytowany przy MAK – twierdzi. Szef sejmowego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej dodaje, że nowe ustalenia poczynione przez biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych czynią tezy o naciskach ze strony prezydenta Kaczyńskiego i gen. Błasika niewiarygodnymi.
"Rosjanie zrzucają winę na brzozę. Dlaczego?"
Poseł PiS podkreśla jednocześnie, że Rosjanie nie przedstawili żadnych dowodów na to, że skrzydło Tu 154 M złamała brzoza. – To tylko gołosłowne stwierdzenia motywowane politycznym zamówieniem. Chodziło o odsunięcie podejrzeń od prawdziwych sprawców, czyli od Rosjan – przekonuje Macierewicz.
"Zabierzmy sprawę wojskowym, oddajmy cywilom"
Macierewicza ocenia, że Naczelna Prokuratura Wojskowa pod kierownictwem gen. Krzysztofa Parulskiego nie jest zdolna do prowadzania śledztwa w sprawie katastrofy Tu-154M. – Świadczy o tym wyłączenie ze sprawy m.in. prokuratora Marka Pasionka i cała tragifarsa związana z płk. Mikołajem Przybyłem – twierdzi. Zdaniem posła PiS śledztwo powinno zostać przekazane prokuraturze cywilnej. Macierewicz chce też powołania nowej komisji rządowej i zwołania komisji międzynarodowej w tej sprawie.
16 stycznia prokuratura poinformowała, że biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych nie przypisali gen. Andrzejowi Błasikowi żadnej z zarejestrowanych na czarnych skrzynkach Tu-154M wypowiedzi z kokpitu. Wojskowi prokuratorzy podkreślają jednocześnie, że nie ma dowodów wykluczających obecność generała w kabinie (biegli nie zidentyfikowali głosów ośmiu osób, które słychać na nagraniu).
ja, "Super Express"