Gosiewska: eksperci Macierewicza dostają pogróżki, więc Smoleńsk nie był zwykłym wypadkiem
Naukowcy dostają pogróżki
Gosiewska ujawnia również, że obaj naukowcy "otrzymują dziwne telefony, pogróżki". – Mówili nawet, że „jeśli popełnią samobójstwo", to nie oni będą za nim stać. To jest przerażające i świadczy o tym, że to nie był zwykły wypadek – mówi Gosiewska. – Czy poznamy prawdę i kiedy to nastąpi? Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Jestem jednak pewna, że tylko zaangażowanie międzynarodowych ekspertów mogłoby wyjaśnić, co się wydarzyło 10 kwietnia. I byłoby to banalnie proste. Naprawdę – uważa senator PiS.
"Przeprosiny Tuska? Zbędne"
Gosiewska pytana, czy Donald Tusk powinien przeprosić wdowę po generale Błasiku, Ewę Błasik, senator PiS odpowiada: – Donald Tusk już dawno powinien podać się do dymisji. Robi z Polski kraj bezprawia. Przeprosiny od takiego człowieka ani dla wdowy po gen, Błasiku, ani dla reszty rodzin nie mają żadnego znaczenia. Widzieliśmy jego zachowanie, patrzył tylko jak nas ośmieszyć, a nie cokolwiek wyjaśnić.
Nie było Błasika
Wypowiedzi gen. Andrzeja Błasika nie padają w opublikowanych 16 stycznia stenogramach z samolotu Tu-154. Słowa przypisywane mu w dwóch poprzednich zapisach rozmów w kabinie wypowiadają - wg nowych ustaleń - członkowie załogi lub niezidentyfikowani rozmówcy.
Zdaniem komisji Millera gen. Błasik pojawił się w kabinie załogi o godz. 8.36 (czasu polskiego). O tej porze w stenogramach komisji zapisano słowa: "Witam, witam. Dzień dobry", potem padają niezidentyfikowane wypowiedzi, a następnie ktoś mówi: "Dzień dobry" (lub w alternatywnej wersji wypowiedzi: "Witamy również"). Potem znów padają niezidentyfikowane słowa, po czym znów ktoś mówi "Dzień dobry". Żadna z osób, które się wypowiadały w tym fragmencie stenogramu, nie została zidentyfikowana, jednak komisja napisała w raporcie, że jej zdaniem to właśnie Błasik wszedł wówczas do kokpitu.
pap, ps, wp.pl