Gosiewska: eksperci Macierewicza dostają pogróżki, więc Smoleńsk nie był zwykłym wypadkiem

Dodano:
Beata Gosiewska, fot. FOCUS / NEWSPIX / Newspix.pl Źródło: Newspix.pl
- Powoli wyjaśnia się, że istnieją siły zainteresowane ukryciem prawdy - mówi senator PiS Beata Gosiewska, wdowa po Przemysławie Gosiewskim, który zginął w katastrofie. Dodaje, że eksperci współpracujący z zespołem Antoniego Macierewicza, otrzymują dziwne telefony i pogróżki. - To jest przerażające i świadczy o tym, że to nie był zwykły wypadek - stwierdza.
Gosiewska mówi, że "dla niej przełomowe znaczenie mają badania amerykańskich ekspertów prof. Wiesława Biniendy i dr Kazimierza Nowaczyka". Obaj wchodzą w skład zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza. ich badania podważają oficjalną wersję katastrofy mówiącą, że Tu-154 zaczepiając o brzozę, stracił fragment lewego skrzydła, po czym obrócił się o 180 stopni i spadł na ziemię. Twierdzą, że przyczyną katastrofy smoleńskiej były „dwa wielkie wstrząsy".

Naukowcy dostają pogróżki

Gosiewska ujawnia również, że obaj naukowcy "otrzymują dziwne telefony, pogróżki". – Mówili nawet, że „jeśli popełnią samobójstwo", to nie oni będą za nim stać. To jest przerażające i świadczy o tym, że to nie był zwykły wypadek – mówi Gosiewska. – Czy poznamy prawdę i kiedy to nastąpi? Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Jestem jednak pewna, że tylko zaangażowanie międzynarodowych ekspertów mogłoby wyjaśnić, co się wydarzyło 10 kwietnia. I byłoby to banalnie proste. Naprawdę – uważa senator PiS.

"Przeprosiny Tuska? Zbędne"

Gosiewska pytana, czy Donald Tusk powinien przeprosić wdowę po generale Błasiku, Ewę Błasik, senator PiS odpowiada: – Donald Tusk już dawno powinien podać się do dymisji. Robi z Polski kraj bezprawia. Przeprosiny od takiego człowieka ani dla wdowy po gen, Błasiku, ani dla reszty rodzin nie mają żadnego znaczenia. Widzieliśmy jego zachowanie, patrzył tylko jak nas ośmieszyć, a nie cokolwiek wyjaśnić.

Nie było Błasika

Wypowiedzi gen. Andrzeja Błasika nie padają w opublikowanych 16 stycznia stenogramach z samolotu Tu-154. Słowa przypisywane mu w  dwóch poprzednich zapisach rozmów w kabinie wypowiadają - wg nowych ustaleń - członkowie załogi lub niezidentyfikowani rozmówcy.

Zdaniem komisji Millera gen. Błasik pojawił się w kabinie załogi o godz. 8.36 (czasu polskiego). O tej porze w stenogramach komisji zapisano słowa: "Witam, witam. Dzień dobry", potem padają niezidentyfikowane wypowiedzi, a następnie ktoś mówi: "Dzień dobry" (lub w alternatywnej wersji wypowiedzi: "Witamy również"). Potem znów padają niezidentyfikowane słowa, po czym znów ktoś mówi "Dzień dobry". Żadna z osób, które się wypowiadały w tym fragmencie stenogramu, nie została zidentyfikowana, jednak komisja napisała w raporcie, że jej zdaniem to właśnie Błasik wszedł wówczas do kokpitu.

pap, ps, wp.pl

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...