Irak a sprawa niemiecka
Dodano:
Schroeder i Stoiber starli się w Bundestagu wokół sprawy Iraku. Schroeder: Niemcy nie wezmą udziału w interwencji w Iraku. Stoiber: Europa musi zachować jedność ws. Iraku.
Kanclerz Gerhard Schroeder i jego główny rywal, kandydat chadecji Edmund Stoiber, wykorzystali ostatnie przed wyborami parlamentarnymi posiedzenie Bundestagu do ostrej polemiki na temat stanowiska Niemiec wobec ewentualnej wojny z Irakiem.
Stoiber zarzucił szefowi rządu podczas piątkowej dyskusji w Bundestagu posługiwanie się w kampanii wyborczej antyamerykańskimi resentymentami oraz strachem przed wojną i doprowadzenie w ten sposób do międzynarodowej izolacji Niemiec. "Ze względów taktyki przedwyborczej zszedł pan z europejskiej drogi" - powiedział Stoiber i podkreślił, że decydujące dla zmuszenia Iraku do wpuszczenia inspektorów rozbrojeniowych ONZ jest to, "aby Europa mówiła jednym głosem".
Stoiber przypomniał, że 10 tys. niemieckich żołnierzy bierze udział obecnie w misjach ONZ i NATO. "Nikt nie domaga się od Niemiec wysyłania dalszych oddziałów". Zarzucił też Schroederowi, że sprowokowana przez niego dyskusja na temat Iraku służy odwróceniu uwagi społeczeństwa od "fatalnej" sytuacji gospodarczej kraju po czterech latach rządów SPD i Zielonych.
"Pod moim kierownictwem Niemcy nie wezmą udziału w wojskowej interwencji (przeciwko Irakowi)" - powiedział Schroeder. Niemcy będą nadal okazywać sojuszniczą solidarność, ale nie zrezygnują z własnej odpowiedzialności. "Żywotnie ważne kwestie niemieckiego narodu rozstrzygane będą w Berlinie, a nie gdzie indziej".
Odpowiadając na krytykę Stoibera, kanclerz zarzucił władzom Stanów Zjednoczonych zmianę pierwotnego celu, jakim było zmuszenie Iraku do powrotu inspektorów, na "likwidację reżimu w Bagdadzie przy użyciu siły".
Jak się ocenia stanowisko Schroedera ws. interwencji w Iraku w społeczeństwie niemieckim, gdzie żywe są nastroje antyamerykańskie, przysporzyło mu zwolenników.
em, pap
Stoiber zarzucił szefowi rządu podczas piątkowej dyskusji w Bundestagu posługiwanie się w kampanii wyborczej antyamerykańskimi resentymentami oraz strachem przed wojną i doprowadzenie w ten sposób do międzynarodowej izolacji Niemiec. "Ze względów taktyki przedwyborczej zszedł pan z europejskiej drogi" - powiedział Stoiber i podkreślił, że decydujące dla zmuszenia Iraku do wpuszczenia inspektorów rozbrojeniowych ONZ jest to, "aby Europa mówiła jednym głosem".
Stoiber przypomniał, że 10 tys. niemieckich żołnierzy bierze udział obecnie w misjach ONZ i NATO. "Nikt nie domaga się od Niemiec wysyłania dalszych oddziałów". Zarzucił też Schroederowi, że sprowokowana przez niego dyskusja na temat Iraku służy odwróceniu uwagi społeczeństwa od "fatalnej" sytuacji gospodarczej kraju po czterech latach rządów SPD i Zielonych.
"Pod moim kierownictwem Niemcy nie wezmą udziału w wojskowej interwencji (przeciwko Irakowi)" - powiedział Schroeder. Niemcy będą nadal okazywać sojuszniczą solidarność, ale nie zrezygnują z własnej odpowiedzialności. "Żywotnie ważne kwestie niemieckiego narodu rozstrzygane będą w Berlinie, a nie gdzie indziej".
Odpowiadając na krytykę Stoibera, kanclerz zarzucił władzom Stanów Zjednoczonych zmianę pierwotnego celu, jakim było zmuszenie Iraku do powrotu inspektorów, na "likwidację reżimu w Bagdadzie przy użyciu siły".
Jak się ocenia stanowisko Schroedera ws. interwencji w Iraku w społeczeństwie niemieckim, gdzie żywe są nastroje antyamerykańskie, przysporzyło mu zwolenników.
em, pap