Były europoseł PiS nie dostanie milionów
Za utraconą pensję ani grosza
Polityk nie otrzymał odszkodowania za utraconą pensję europarlamentarzysty. Według sądu domaganie się przez Libickiego odszkodowania w wysokości 3,3 mln zł za to, że nie został wybrany w wyborach do PE, było bezzasadne. Jak przypomniał sędzia Janusz Jezierski, wiele mediów pisało o sprawie opublikowanych przez IPN dokumentów dotyczących Libickiego, zaś PiS, podejmując decyzję o kształcie listy, prosiło o opinie historyków. Na podstawie tych opinii zdecydowano o nieumieszczeniu Libickiego na liście.
- Nie można mówić, że to działania dziennika zdecydowały o nieumieszczeniu powoda na liście wyborczej. Problem lustracyjny wyniknął, gdy na stronie internetowej IPN umieszczono nazwisko Libickiego z informacją, że znajdują się dokumenty, z których może wynikać, że współpraca ze służbami bezpieczeństwa PRL po stronie powoda istniała. Tego samego dnia informację tę podały media ogólnopolskie - powiedział sędzia Janusz Jezierski.
Dostał osiem razy mniej niż chciał
Marcin Libicki domagał się też 800 tys. zł zadośćuczynienia; sąd uznał tę kwotę za wygórowaną i zdecydował o przyznaniu 100 tys. zł. Sąd podkreślił, że w szeregu artykułów gazety stwierdzono stanowczo, że istniała współpraca Libickiego ze służbami PRL, czym naruszono dobra osobiste polityka. Decyzją sądu Libicki będzie jednak musiał pokryć koszty procesu w łącznej wysokości ponad 92 tys. zł.
W kwietniu 2009 r. Marcin Libicki nie otrzymał rekomendacji Komitetu Politycznego PiS do startu w wyborach do PE. Po usunięciu go z listy kandydatów wystąpił o autolustrację i odszedł z partii. Sąd uznał, że Libicki złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne oraz że nie był świadomym współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa. "Polska Głos Wielkopolski" twierdziła, że publikacje gazety były oparte na dokumentach historycznych oraz wypowiedziach ekspertów.
Libicki nie chciał komentować wyroku do czasu jego uprawomocnienia. Adwokat gazety zapowiedział apelację.
zew, PAP