Słowacy wyszli na ulice. "Nie jesteśmy ślepi, dość korupcji!"
Powodem demonstracji było ujawnienie na przełomie roku akt z akcji oznaczonej kryptonimem "Goryl", czyli transkrypcji zapisów z podsłuchów służb specjalnych, potwierdzających korumpowanie przez czesko-słowacką firmę Penta polityków prawicy i lewicy. Przeprowadzenie operacji potwierdził szef słowackiego resortu spraw wewnętrznych Daniel Lipszic. Jej szczegóły zdradzili też niektórzy słowaccy policjanci.
Ujawnione akta obnażały korumpowanie przez Pentę zarówno polityków z czasów drugiego rządu Mikulasza Dzurindy (2002-2006), dziś szefa dyplomacji w centroprawicowym rządzie Ivety Radiczovej, jak i późniejszego gabinetu Roberta Fico - obecnie szefa lewicowej opozycji, która według sondaży ma największe szanse na zwycięstwo w wyznaczonych na marzec wyborach. W ostatnich dniach Penta podała, że jej przedstawiciel spotykał się premier Radiczovą, czemu szefowa rządu zaprzeczyła. Zarówno Penta, jak i wymienieni w aktach politycy zaprzeczają, aby działali wbrew prawu. Jeśli jednak akta okażą się prawdziwe, będzie to największa afera korupcyjna w historii Słowacji.
Sprawę nagłośnił mieszkający w Bratysławie kanadyjski dziennikarz śledczy Tom Nicholson, pracujący najpierw dla dziennika "Sme", a ostatnio - tygodnika "Trend". Jak niedawno poinformował, szykował wydanie w lutym książki na temat akcji "Goryl" i przenikania się na Słowacji biznesu z polityką. Jak poinformowała słowacka agencja prasowa TASR, sąd okręgowy w Bratysławie na wniosek Penty prewencyjnie nakazał wstrzymanie druku publikacji. Wymiar sprawiedliwości podkreślił, że wydawnictwo, z którym współpracował Nicholson, "nie może jej wydać i rozpowszechniać".
Podobna demonstracja odbyła się w Bratysławie pod koniec stycznia.
zew, PAP