Graś: w sprawie ACTA komuś zabrakło wyobraźni

Dodano:
Polacy od ponad tygodnia protestują przeciwko przystąpieniu Polski do umowy ACTA (fot. Maciej Kulczyński/PAP)
Polski rząd nie podpisał umowy ACTA na złość internautom protestującym przeciwko temu dokumentowi - zapewnia na antenie RMF FM rzecznik rządu Paweł Graś. - Coś komuś na złość to nie są kategorie, którymi posługuje się polityk i którymi posługują się państwa - podkreśla Graś.
Graś pytany o to, dlaczego premier ogłosił 3 lutego "zawieszenie ratyfikacji" umowy ACTA, skoro wcześniej wydał zgodę na jej podpisanie, tłumaczy, iż "od pierwszego dnia premier, uzasadniając decyzję o podpisaniu 26 stycznia w Japonii tej umowy, zapowiedział, że do pełnego wejścia w życie umowy potrzebny jest proces ratyfikacji". - I ten proces ratyfikacji, decyzją premiera, zostanie odłożony co najmniej o rok - przypomina rzecznik rządu. - Ten rok będzie poświęcony na rozmowę, na debatę z tymi, którzy zostali pominięci - dodaje.

Czy polski rząd popełnił błąd ignorując sprawę ACTA? Minister Jacek Rostowski stwierdził, że "sprawa ACTA tak jakoś wpadła pomiędzy wyborami". - Jeśli mówimy o stronie formalnej, to rzeczywiście jest tak, że jako umowa międzynarodowa została przyjęta w trybie obiegowym w czasie dość niefortunnym - w tygodniu, w którym formował się rząd i na pierwszym jego posiedzeniu - przyznaje Graś. - Na usprawiedliwienie ministra (kultury Bogdana) Zdrojewskiego mogę powiedzieć, że w trybie obiegowym rząd przyjmuje około 2,5 tysiąca dokumentów rocznie. Nie jest to jakieś nadzwyczajne działanie, tylko przeważnie umowy międzynarodowe właśnie w takim trybie są przyjmowane - dodaje. Rzecznik przyznaje jednak, że "komuś zabrakło wyobraźni, żeby tę sprawę potraktować szczególnie". - Ktoś się zagapił i premier mówił o tym wyraźnie. Nie był ze swoich ministrów zadowolony - podkreśla. Nie chce jednak przesądzać który z ministrów ponosi za to odpowiedzialność.

RMF FM, arb

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...