Ambasadorzy opuszczają Syrię. Unijny zostaje
Ambasadorzy wracają na konsultacje
Tym samym Hiszpania dołączyła do rosnącej grupy krajów, które zdecydowały się na ten krok. Wcześniej o odwołaniu swych ambasadorów na konsultacje poinformowały Francja, Włochy, Belgia, Wielka Brytania i Holandia. Jako powód podano sprzeciw wobec aktów przemocy dokonywanych przez syryjski reżim wobec ludności i pogarszające się warunki bezpieczeństwa w tym kraju.
Także państwa zrzeszone w Radzie Współpracy Zatoki Perskiej - Arabia Saudyjska, Bahrajn, Katar, Kuwejt, Oman i Zjednoczone Emiraty Arabskie - ogłosiły decyzję o natychmiastowym wydaleniu ambasadorów syryjskich i odwołaniu własnych dyplomatów z placówek w Damaszku. Potępiły przy tym "zbiorową masakrę", jakiej dopuszczają się syryjskie władze na własnych obywatelach.
Przedstawiciel UE zostaje
Dzień wcześniej USA ogłosiły, że ze względu na pogarszające się warunki bezpieczeństwa zamknęły amerykańską ambasadę w Syrii. Interesy USA w tym kraju będzie reprezentowała Polska. Podobny krok rozważają Niemcy, które dotychczas zmniejszyły już personel dyplomatyczny i wycofały ambasadora.
Swego przedstawiciela, "przynajmniej obecnie", nie zamierza wycofywać Unia Europejska. - Naszym zdaniem ważne jest, by mieć swoich ludzi na miejscu, przede wszystkim dlatego, że wolne media nie mają wstępu (na terytorium Syrii), oraz by móc obserwować rozwój sytuacji - powiedział rzecznik szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton.
Reżim krwawo tłumi powstanie
Od blisko roku w Syrii trwają inspirowane arabską wiosną protesty opozycji przeciw rządom prezydenta Baszara el-Asada. ONZ szacuje, że w wyniku brutalnego dławienia tych wystąpień przez siły rządowe życie straciło co najmniej sześć tysięcy ludzi, w tym co najmniej 400 dzieci.
W sobotę Rosja i Chiny zawetowały projekt rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, potępiającej przemoc w Syrii i wzywającej władze tego kraju do zainicjowania demokratycznych reform i ustąpienia Asada. Sprzeciw Moskwy i Pekinu wobec rezolucji spotkał się z potępieniem Zachodu, tym większym że w nocy poprzedzającej głosowanie siły syryjskie dokonały najkrwawszego dotychczas ataku na miasto Hims, ośrodek protestów, zabijając co najmniej 230 i raniąc około 700 osób.
zew, PAP