Libijskie plemiona skoczyły sobie do oczu. Są zabici
Dodano:
Dziesiątki osób zginęły od końca ubiegłego tygodnia w walkach międzyplemiennych na odległym południowym wschodzie Libii - poinformowali przedstawiciele rywalizujących ze sobą plemion. Starcia wybuchły pod koniec ubiegłego tygodnia w mieście Al Kufra i nadal trwają. Bojownicy miejscowego plemienia Zwai walczą tam z dowodzonymi przez Isę Abdela Madżida członkami grupy etnicznej Tibu, których oskarżają o atakowanie Al Kufry przy wsparciu czadyjskich najemników.
- Sytuacja jest obecnie nadal skomplikowana. Tibu ostrzeliwali miasto z moździerzy i wprowadzili do akcji strzelców wyborowych - powiedział Reuterowi Abdelbari Idriss, funkcjonariusz służb bezpieczeństwa z plemienia Zwai. Dodał, iż Tibu otrzymali posiłki z innych położonych na pustyni miast. Według niego, dotychczasowe straty Zwai to 15 zabitych i 45 rannych.
Tibu twierdzą natomiast, że sami są stroną atakowaną. Przedstawiciel zamieszkałych w Al Kufrze członków tego plemienia Mohammed Laban poinformował, że liczba zabitych Tibu wzrosła do 55, a rannych jest ponad sto osób. Laban zaznaczył, że jego plemię zwróciło się o pomoc do rządzącej krajem Narodowej Rady Libijskiej. - Mamy tutaj kryzys. Nie ma lekarzy, nie ma wody. Sklepy są pozamykane. Liczba rannych wynosi 117. Nie możemy dostać się na lotnisko, ponieważ jest ono pod kontrolą Zwai i chcielibyśmy, by Narodowa Rada Libijska pomogła nam, przysyłając śmigłowce dla zabrania naszych rannych do szpitali - przekonywał Laban w rozmowie telefonicznej z Reuterem.
Tibu zamieszkują głównie w Czadzie, ale można ich także znaleźć w południowej Libii, Sudanie i Nigrze. W swych wędrówkach często przekraczają nieoznaczone pustynne granice. Podwładni Abdela Madżida wsparli ubiegłoroczną zwycięską rebelię Libijczyków przeciwko reżymowi Muammara Kadafiego.PAP, arb